czwartek, 25 października 2012

Powrót Orków oraz Powrót Orków 2

Za sobą mamy kolejny wieczór radosnego napuszczania na siebie Hord Różnych Rzeczy, czyli gry w darmowy system bitewny fantasy - Hordes of the Things.

Ponieważ w listopadowych planach zakupowych ja i Brathac mamy armie fantasy w skali 15mm ułożone do właśnie tego systemu, ostro testujemy możliwości i opcje naszych armii, żeby od razu wiedzieć co do nich dokupić.

Obie dzisiejsze bitwy odbyły się między Krasnoludami Brathaca i moimi Orkami.

Armie zostały zmodyfikowane w porównaniu do poprzedniej bitwy

Krasnoludy otrzymały oddział rycerzy (docelowo pancerni na niedźwiedziach) i kapłana podziemności do ochrony przed siłami nieczystymi, oraz wielkie i lśniące działo krasnoludzkie. Dla równowagi musiały zmniejszyć swój stan zwykłych toporników i zrezygnować z szalonych berserkerów.

Orki dostały dodatkowo dwie jednostki goblinów latających na nietoperzach, szamana, wilki i trolla. Zrezygnować musiały z bohatera i twardych band wściekłych orków i jako piechota pozostały im tylko nieogarnięte hordy goblinów.


BITWA 1


Ponieważ poprzednio ja się broniłem, tym razem to krasnoludy dostały zadanie bronić swojej cytadeli.

Ustawił je Brathac sprytnie, za rzeką i pomiędzy wzgórzem, a bagnem. Za pierwszą linią stanęła artyleria i kleryk, a skrzydeł bronili kusznicy na bagnach (za którymi stała też ich forteca) i pikinierzy na wzgórzu.

Orcza horda naprzeciw toporów za rzeką wystawiła masy goblinów, wsparte przez herszta w drugiej linii i wilki na prawej flance, trolla i więcej wilków w centrum formacji, naprzeciw krasnoludzkich rycerzy i bohatera, lataczy za wzgórzem i wreszcie szamana i goblińską jazdę na stosunkowo słabo obsadzonej przez krasnoludy lewej flance. Miałem nadzieję na przebicie się tamtędy do cytadeli wroga.

Krasnoludzcy wojownicy wraz z dowódcą szybko obsadzili brzeg rzeki i wysunęli naprzeciw moim hordom goblinów artylerię, która jednak nie wyrządziła im większych szkód. Zapobiegła im kawaleria powietrzna na nietoperzach, która przeleciała na prawą flankę i ponad przeciwnikami na tyły artylerii i stamtąd prowadziła ataki. 

Szaman i jeźdźcy bez oporu w tym czasie pokonywali rzekę, osłaniani przez wilki. Te mimo ostrzału kusz parły naprzód do momentu ataku rycerzy przeciwnika, który je rozbił, niwecząc moją nadzieję na szybkie przebicie się do cytadeli.

Niestety walka orkom szła bardzo słabo. Ciągle przegrywałem potyczki. 

Mimo wielu szans na zniszczenie artylerii, krasnoludzkie kartacze raz po raz odrzucały od siebie ataki nietoperzy, które wreszcie przetrzebione uciekły z pola bitwy.

Również gwałtowne szarże wilczej kawalerii kończyły się odwrotem pod zdyscyplinowanym ostrzałem krasnoludzkich kusz. Zanim szaman przeprawił się przez rzękę by im pomóc, zaatakowali go niedźwiedzi jeźdźcy.

I tak już do końca bitwy orki próżno wykrwawiały się próbując złamać szyki krasnoludów, ale i jazda i szaman zostali odepchnięci i dali odwrót.

Pozostali herszt, gobliny i troll zrozumieli, że to już koniec szturmu i też zwiali.

Przegrałem z kretesem, nie zadając Brathacowi żadnych znaczących (żadnych :P - przyp. Brathac) strat.

BITWA 2


Tym razem znów orki broniły swoich jaskiń przed krasnoludzką ekspedycją karną.

Rolę przedniej gwardii odebrały wilki, które ruszyły daleko naprzód, na skaliste wzgórze, do którego zbliżał się zwarty czworobok najeżony pikami.

Za bagnami stanęli krasnoludzcy rębacze, a naprzeciw wioski w której stacjonowały goblińskie masy - krasnoludzka jazda i armata, wspierana moralnie przez kapłana z tyłu.

Pierwsza katastrofa dla brodaczy nadeszła, kiedy pikinierzy nieopatrznie wkroczyli na skały, za którymi zaczajone były wilki. Wykorzystując trudny teren, na którym falanga nie mogła się dobrze ustawić w formacji (i na którym tylny oddział nie może dawać wsparcia pierwszej linii) wilki rzuciły się na nich frontalnie. Do tego od jednej strony opadły ich zaczajone w skałach gobliny (lurkers, których nie udało mi się użyć w pierwszej bitwie), a z drugiej dopadły ich nietoperze, wybijając większość z nich do nogi.

Krasnoludzka szarża konna (niedźwiedzia - przyp. Brathac) rozpędziła na cztery wiatry gobliński motłoch, ale jazda oddzieliła się przez to całkiem od reszty armii, co skończyło się dla nich szybko śmiercią z rąk szamana i herszta orków. Dołożywszy do tego wymęczone kilkoma szarżami zwycięstwo jazdy goblińskiej nad armatą ze wsparciem drugich lataczy, orki odniosły bezapelacyjne zwycięstwo. 

Taki mały rewanżyk, a jak cieszy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...