niedziela, 18 października 2009

ESU vs IJSF ostateczne starcie

Kontradmirał Borsuukow przez przymknięte oczy obserwował ekrany na mostku niepokonanej "Moskwy", superdrednota klasy Komarow i jednego z najpotężniejszych okrętów wojennych kiedykolwiek zbudowanych przez człowieka. Sytuacja była bardzo zła i tylko jego autorytet trzymał załogę w ryzach. Miał nadzieję, że otaczający go oficerowie i marynarze nie widzą kropelek potu wymykających się spod jego czapki. Dwa potwory Japończyków - bliźniacze okręty klasy Shogun, jeszcze większe niż "Moskwa", na przemian wypluwały w próżnię hiperprzestrzenne fale uderzeniowe, których front osiągał średnicę małego księżyca.

Ciężka "Moskwa" nie była w stanie dość szybko zmieniać kursu by zmylić japońskich strzelców. Kontradmirał kazał więc głównej formacji manewrować zgodnie z pełnymi osiągami pozostałych maszyn.
Brak wsparcia eskorty wystawiał go na łatwy cel dla myśliwców i rakiet wroga. Do tego w miarę zbliżania się do wroga skracał się czas jaki jego załoga miała na unikanie kolejnych meduzokształtnych fal uderzeniowych dział HDC. Widział co potrafi taka broń zrobić z krążownikami podczas wojny o Nowe Edo. Widział jak potężne jednostki rozpadały się jak rozrywane przez ciśnienie łodzie podwodne w XXI wieku., a myśliwce i kapsuły ratunkowe zmieniają się w jednej chwili w pył.

Dlatego się bał. Bał się decyzji, którą musiał podjąć: poświęcić "Moskwę", 500 osób załogi i siebie
. Dzięki temu pozostałe pancerniki i drednoty będą mogły podejść na odległość strzału z baterii laserowych i przejść z "Shogunami" do walki manewrowej na niewielkich odległościach. Ta decyzja została jednak już podjęta. Teraz pozostało utrzymać się jak najdłużej i pruć własnymi bateriami niechronione kadłuby Japońców, aby ułatwić dalszą walkę komandorowi Hong Zhihui, któremu przed minutą przekazał dowodzenie nad główną formacją. "Prawo na burt! Cała naprzód!" - wydał być może ostatni rozkaz w swoim życiu. Po kilkunastu okrzykach oficerów cały mostek zamilkł. Wszystkie twarze wpatrzyły się w ekran główny na którym coraz bardziej zbliżały się dwie półprzejrzyste fale uderzeniowe.

Właśnie obrali kurs prosto na nie, żeby przebić się po najkrótszej drodze do Shogunów. Głośniki na całym okręcie wycharczały: "Przygotować się na uderzenie!!!"...



Po serii potyczek, dowództwo ESU postanowiło rozstrzygnąć problem potyczek i irytującego zespołu IJSF raz na zawsze. W tajemnicy sformowało zespół z flagowym superdreadnought`em klasy Komarov (751 pkt + 1 skrzydło myśliwców), dwóch batledreadnought klasy Morov (609 pkt), dwóch pancerników klasy Petrograd (386 pkt) i dwóch ciężkich niszczycieli klasy kunlun (163)

Japończycy dowiedzili się o planowanym ataku, nie znając składu floty ESU wystawili dwa command dreadnought klasy shogun (930 pkt + 4 skrzydła ciężkich myśliwców na każdym) + battlecruiser klasy kesshi (376 pkt + 1 skrzydo szturmowych myśliwców)

Obydwie floty wyszły wprost na siebie
Japończycy w szyku liniowym 2 cdn obok siebie a po środku BC z prędkością 4

ESU w szyku marszowym, z przodu i tytłu BDN, za nimi para DN i BB po środku SDN z szybkością 10

w pierwszej turze, ESU przyśpieszyli i odbili w prawo wyrzucajac myśliwce natomiast IJ nie zmieniając kursu wyrzucili 5 skrzydeł myśliwców i wystrzelili z jednego hyperspatial distortion cannon (HDC)

w drugiej turze kontynuowali odejście na prawo i przyśpieszanie, a IJ wystrzelili pozostałe 4 skrzydła myśliwców i wystrzelili z drugiego HDC

4 skrzydła myśliwców zabezpieczyły lewą flankę a 5 skrzydeł prawą

ESU próbowali podejśc bliżej po łuku, natomiast IJ zbliżali się na wprost strzelajć z HDC,



w pewnym momencie, SDN ESU nie wyrobił się w zakręcie, przeszedł przez falę plazmy z HDC doznając uszkodzeń, ale znalazł sie w zasięgu beamów uszkadzając BC,

W tym momencie Japończycy stracili zimną krew, popelniając pierwszy błąd, w następnej turze, zamiast kontynuować obstrzał z HDC i trzymając większość floty ESU na dystans wystrzelili ze wszystkich beamów w SDN który odpowiedział ogniem, IJ haniebnie spudłowali, SDN znowu uszkodził BC (na szczęście lecąc bkiem mógł używać tylko bocznych baterii.

ESU momentalnie wykorzystali błąd IJ, SDN kontynuował zbliżanie po łuku i ogień z bocznych beam a restza floty ESU zrobiła ostry skręt i ruszyła prosto na okręty IJ



Admirał IJ, zauwazył swój błąd ponieważ flotylla ESU była daleko (34 cale) a SD blisko (18) nakazał wystrzelić z obydwu HDC do SDN, w wyniku trafienia z dwóch HDC SDN ESU doznał cieżkich uszkodzeń a większość jego broni tym sob`ów uległo uszkodzeniu,
jednocześnie BDN i BB ESU skuiły ogien beam na jednym CDN IJ, uszkadzając go



w następnej turze 5 skrzydeł myśliwców IJ rzuciło sie na bebronnego SDN ESU, uszkadzająć go, w dlaszej części ścigały go aż uciekł za krawędź, ale nadawał się już tylko na żyletki

w tym czasie pozostałe okręty ESU i wszystkie okręty IJ szły na siebie
IJ wystrzelili rakiety i uderzyli 4 skrzydłami IJ, a ESU przewidując ten manerw odbili w bok, ale niedostateczkie, wszystkie rakiety zdołały namierzyć BDN niszcząc go w wielkim wybuchu, myśliwce które miały go dobić, nie miały co robić, ale poniosłu straty z powodu skoordynowanego ognia sob`ów z pozostałych okrętów, ogień beam IJ okazał się mało skuteczny niszcząc jednak DN i uszkadzając drugiego, oraz lekko ranić BB, ogień ESU był skuteczniejszy ciężko znowu uszkodzili jednego CDN

w następnej turze IJ zrobili drugi błąd, zamiast przyśpieszyć , zwolnili, a ESU idealnie wyliczyli kurs, w wyniku tego wszystkie okręty ESu mogły strzelać z bocznych baterii przy mijaniu, a IJ tylko z jednego CDN i BC

w wyniku wymiany ogień ESU stracili drugiego DN oraz złapali lekkie obrażenia na pozostałych statkach, natomiast SDN IJ, na którym skupił się ogień (+ wybuchło uszkodzone HDC) została 1 kratka struktury i w sumie, oprócz reaktora, mostka FTP, nic nie działało, a załoga próbowała uruchomić system potrzymywania życia

na następnej turze floty oddaliłyby się na 24 cale i będąc do siebie tyłami nie mogły by strzelać

ponieważ ESU został jeden BDN i 2 BB o pełnej mocy bojowej, a mi jeden cały CDN z uszkodzonym BC oraz w sumie 7 skrzydeł myśliwców ( z czego 2 nie miały dzie lądować) uznaliśmy że jest remis
(w pkt wygląda to tak:
straty IJ, cdm - 930 + myśliwce (4*6*5) = 1050 pkt
straty ESU sdn 751 + myśliwce 30 + BDN 609 + 2 DN (163 *2) = 1716
zakładałem że cdm i sdn nawet jak cudem uciekły to sie nadawały do kasaci
nie liczyłem średnio uszkodzonego BC IJ, i lekko uszkodzonych okrętów ESU (samobójcza szarża myśliwców też by im coś zrobiła, a 2 skrzydła nie miały gdzie wylądować ;)))
tak czy siak remis :)

W tym miejscu chciałbym podziękować admirałowi Borsuuk za dobrą grę
flota ESU manewrowała sprawnie, szybko lecąc i celnie strzelając :) i dzielnie walcząc :) było fajnie, szkoda że z braku czasu nie mogliśmy rozstrzygnąć bitwy :)

konluzja, ESU dzięki tarczom, pancerzom, sporej strukturze i ogromnej ilości beamów jest niesamowicie groźna, dzięki skob i sporej ilości sob potrafi też się bronić przed myśliwcami, nowe konstrukcje statków liniowych (np BDN klasy Morov) są szybkie zwrotne, mają potężne tarcze, i olbrzymią siłę ognia, to chyba jedna z lepszych flot :) dzięki strikeboat cossak mają dostęp do rakiet kierowanych dalekiego zasięgu za małą cenę, a ich lotniskowce są potężne, brakuje im tylko dział plazmowych lub podobnej broni :)

a IJ, HDC sprawnie użyte w większej ilości to dobra broń, choć trzeba pamiętać by nie strzelać z innych rzeczy jak sie strzela z niej, bo z automatu te rzeczy po zadziałaniu są popsute, do tego rakiety (rakiety kierowane to żywa śmierć) i myśliwce to potężna kombinacja i śmiertelnie niebezpieczna,

natomiast brak tarcz na okrętach IJ oraz skob`ów na wszystkich okrętach oprócz lotniskowców to wielka słabość tej floty :)

następną bitwę z borsuukiem mam nadzieję zagrać inną flotą np phalonami o ile dogadamy szczegóły dotyczące zasad :)


sobota, 17 października 2009

Kantyna Łódzkich Strategów - 17.X.2009

Na pierwszym po sezonie letnim spotkaniu Kantyny Łódzkich Strategów zagrałem z Ezechielem w Burning Blue, czyli symulację starć lotniczych podczas Bitwy o Anglię w 1940. Z uwagi na to że dla mnie to dopiero drugi raz, a dla Eza pierwszy, wybraliśmy Scenariusz nr 1, który przedstawia pojedynczy niemiecki rajd na angielskie konwoje lub porty, w pierwszym okresie Bitwy, czyli tzw. Kanalkampf. Wylosowanie celu spowodowało jednak, że setup gry trwał dłużej niż sama gra.:)

Ezechiel a.k.a Gruby Hermann do nalotu wylosował jedną eskadrę (Staffel) z Erprobungsgruppe 210, eksperymentalnej jednostki Luftwaffe, składającej się z myśliwców Messerschmitt Bf 110 i Bf 109 przystosowanych do zadań bombowych (więcej o Erpro 210 TUTAJ). Celem nalotu był port w Dover, lecz dla zmyłki w pobliżu Ez wyłożył żeton konwoju, który również mógł być celem i dodał jeszcze jedno fałszywe echo radarowe, mające na celu zmylenie myśliwców RAFu. Dodatkowo jedna eskadra Bf 109 krążyła sobie patrolując Kanał La Manche. Ja mogłem z kolei przebazować dwa dywizjony na polowe lotniska znajdujące się bliżej wybrzeża.

Radary Chain Home od razu wykryły zbliżającą się formację niemiecką, mimo że składała się ona z niewielu maszyn. W powietrze poderwały się trzy dywizjony RAFu 64 i 74 na Spitfire'ach i 141 na przestarzałych maszynach typu Bolton Paul Defiant. 74 skierował się nad konwój by osłaniać go przed spodziewanym atakiem zaś 64 i 141 rozpoczęły wspinaczkę by przechwycić drugie echo radarowe. Mimo dobrej pogody piloci RAFu nie dostrzegli zbliżających się Niemców, którzy niepokojeni zrzucili bomby na port w Dover, jednak z uwagi na mały ładunek bomb dużych strat nie zadali. Do ataku na zawracających się Niemców ruszył wpierw 64 dywizjon, jednak konieczność wspięcia się na odpowiednią wysokość (i beznadziejny rzut kośćmi) spowodował posłanie przez Erpro 210 3 brytyjskich maszyn do piachu, bez strat własnych. Defianty 141 dywizjonu spisały się jednak nadzwyczajnie zestrzeliwując 3 Bf 110, tracąc tylko 1 maszynę. Ezechiel zmuszony był odwołać eskadrę Bf 109 do osłony Erpro, która po krótkim dogfightcie i remisie 1:1 w zestrzelonych myśliwcach przegnała 141 dywizjon z powrotem na lotnisko.

Rezultat: 1,5 VP co przy założonych 2 VP za ten nalot, oznacza remis.

Później Profes z Ezechielem rozegrali krótki scenariusz z Jutlandii. Starcie niemieckich i brytyjskich krążowników liniowych skończyło się utratą po jednym okręcie przez każdą ze stron i wygraną Ezechiela na punkty.

Na innym stole Gerhard z Hugstyggrem prowadzili batalię w Budziszyn z serii Wielkie Bitwy 39-45 (WB-95). Patrząc na nich stwierdziłem że chyba już nie nadaję się do takich wielożetonowych dłubanin. Mniejsze scenariusze jak Colmar lub Wrocław jeszcze bym zagrał, ale takie wielkie to już chyba nie. Może się już starzeję??

wtorek, 25 sierpnia 2009

Samotna Góra, czyli polowanie na Superdreadnought

Podczas przygotowań do ofensywy na Mu Herculis, na flagowym okręcie klanu Vaz'Na, superdreadnoughcie typu Yu'Kas (w kodzie UNDIA - Kickback) - Tzh'Ak* (Mroczny Zabójca Światów) wydarzyło się kaskadowe sprzężenie zwrotne w napędzie grawitacyjnym, co spowodowało zwarcie cewek napędu FTL i poważną awarię obydwu napędów. Admirał Bra'Thak nakazał towarzyszącemu mu okrętowi osłony niszczycielowi typu To'Ki, udać się do punktu zbornego i sprowadzić transportowce z ekipami naprawczymi. W międzyczasie admirał schronił okręt wśród chmur pyłu otaczających pobliskie pole asteroid i nakazał podjęcie prowizorycznych napraw głównego napędu. Nie zdołał jednak ukryć okrętu przed patrolami ESU. Zwiadowczy Lenow wykrył potężną masę okrętu z fluktuującą sygnaturą napędu i błyskawicznie przekazał dane do dowództwa VKF na Mu Herculis. Decyzja była niełatwa. Duża część floty była już zaangażowana na linii walk, ale jednocześnie trudno było przegapić takie zrządzenie losu i możliwość pozbawienia Kra'Vaków ich najcięższej jednostki. Dowództwo zebrało wszelkie możliwe do wydzielenia rezerwy w postaci Zespołu Wydzielonego "Elbrus", pod dowództwem kontradmirała Borsuukowa, składającego się lekkich lotniskowców typu Changchun i Ciołkowski, krążownika rakietowego typu Gorszkow, dwóch niszczycieli typu Ural i dwóch łodzi szturmowych klasy Cossack. Do lotniskowców przydzielono 4 eskadry myśliwców szturmowych, 3 eskadry torpedowców, oraz eskadrę myśliwców przechwytujących, przewidując że superdreadnought będzie posiadał własną osłonę myśliwską. Kra'Vakowie mieli ten sam problem, ich siły były zbyt zajęte kontynuowaniem ofensywy by móc wydzielić poważne siły do osłony superdreadnoughta i mogli jedynie wysłac dwa tendry floty typu Sha'Ken (UNDIA - Kodo) z ekipami naprawczymi w osłonie krążownika eskortowego typu Si'Tek (UNDIA - Kermit) i niszczyciela typu To'Ki (UNDIA - Kick). Zbiegiem okoliczności obydwie floty skoczyly w nadprzestrzeń niemalże w tym samym momencie...


Tura 1-2
Samotny superdreadnought spoczywał ukryty wśród chmur pyłu, gdy z nadprzestrzeni wyskoczył, w luźnej formacji, by uniknąć uszkodzeń, zespół uderzeniowy ESU. Na lewej flance niszczyciele osłaniające Changchuna, w centrum Gorszkow i drugi lotniskowiec, zaś na prawej dwójka Cossacków. Wszystkie okręty odpaliły napędy i ruszyły w kierunku celu, po drodze wypuszczając myśliwce. W międzyczasie ekipy naprawcze na Thz'Aku podwoiły siły by choć na chwilę napęd okrętu mógł działać pełną mocą, podczas gdy dreadnought ociężale ruszył w stronę n-pla. Eskadra ciężkich myśliwców również wystartowała by ochraniać statek-matkę. Z nadprzestrzeni wyskoczył także zespół ratunkowy Kra'Vaków.

Tura 3
Myśliwce ruszyły naprzód, ale wygląda na to że wcale nie zamierzają zaatakować dreadnoughta, tylko ominąć go z lewej. SDN skrył się w chmurze pyłu, co zakłóciło działanie sensorów obu stron, i tylko ESU udało się lekko zadrapać kadłub Thz'Aka. Okręty bojowe Kra'Vaków przyśpieszyły oddalając się od transportowców.
[…]Automatyczna ładownica grawitacyjna z łatwością umieściła ponadtonowy, ostronosy penetrator z supertwardego neutronium w leżu akceleratora. Nad przyciskiem aktywacji zawisła szponiasta dłoń artylerzysty[…]


Tura 4
Myśliwce skręciły manewrując między chmurami pyłu, ale nie skierowały się na superdreadnought, lecz na zbliżającą się eskortę. Cossacki odpaliły swoje salwy rakiet, ale te rakiety które namierzyły cel zostały zniszczone przez zaporę ze scattergunów. Chmura pyłów skutecznie powstrzymała ostrzał baterii laserowych ESU, ale odpowiedź Kra'Vaków była druzgocząca. 3 z 4 ciężkich dział klasy 6 namierzyło cele uszkadzając lotniskowiec typu Ciołkowski i dezintegrując Gorszkowa, a lekkie k-guny zestrzeliły Cossacka. W międzyczasie podążający za myśliwcami jeden z niszczycieli dostał się pod ogień eskortowca i trafienie w mostek wyłączyło go z działań.
[…] Słodki Buddo!! – zajęczał komandor Chiang, pełniący obowiązki koordynatora działań floty w zespole kontradmirała Borsukowa, obserwując zagładę krążownika. Na ekranie widział jak pierwszy z pocisków przebija się przez całą długość kadłuba krążownika patrosząc go jak rybak pstrąga. Drugi pocisk trafił prosto w otwarte luki rakietowe i krążownik wprost wyparował. „Yangtzee” zniszczony, panie admirale – zameldował – 0 ocalałych. […]

Tura 5
Szturmowe myśliwce ruszyły na pozostawione osłony transportowce. Scatterguny i k-guny klasy 1 plunęły setkami małych pocisków niszcząc i rozpraszając szturmowce, ale większa cześć atakujących przedarła się przez ogień plot. i pierwszy z transportowców eksplodował. Stało się jasne, iż plan Kra'Vaków się nie powiedzie. Wymiana ognia między niszczycielami, zakończyła się remisem ze wskazaniem na Urala. Ale superdreadnought znów umieścił celnie trzy z czterech pocisków kinetycznych w Ciołkowskim pozbawiając kontradmirała Borsuukowa szans na uratowanie okrętu. Lekkie k-guny strąciły ostatniego Cossacka.

Tura 6
Myśliwce rozprawiły się, choć nie bez strat, z kolejnym transportowcem. Lekko uszkodzony Ural skręcił w pościgu za krążownikiem eskortowym, który zdążał do superdreadnoughta. Ten zwrócił się ku kolejnemu celowi, w międzyczasie rozstrzeliwując z lekkich k-gunów Ciołkowskiego. Drugi lotniskowiec był jednak poza kątem ostrzału.
[…] Kapitan Bogdanow położył maszynę ostrym skrętem na sterburtę, unikając wystrzelonej przez transportowiec igły. Pozostałe maszyny wystrzeliły ciężkie rakiety w cel, który wielokrotnie trafiony rozpadł się na kawałki. W radiu rozległo się jednak: „Nanking” zniszczony. Kapitan zaczął się zastanawiać, czy będzie miał gdzie wrócić […]

Tura 7
Ostatnia tura należała do ESU, krążownik eskortowy dostał się pod ostrzał z dział lotniskowca, i mimo osłony z chmur pyłu, został ciężko uszkodzony. Myśliwce w międzyczasie wykończyły uszkodzony niszczyciel. Kontradmirał Borsuukow wydał jednak rozkaz oderwania się od wroga. Ocalały lotniskowiec zebrał tyle myśliwców ile był w stanie, a tym pilotom, którym nie było dane posadzić swojej maszyny nakazano katapultować się w przestrzeń. Ale kiedy lotniskowiec uruchomił swoje silniki nadprzestrzenne, w głowie admirała kiełkował już nowy plan...

Wynik starcia był niejednoznaczny. ESU straciło co prawda więcej okrętów, ale i Kra’Vakom nie udało się osiągnąć celu. Klan Vaz’Na musiał odwołać cześć zaplanowanych ataków na Mu Herculis, aby przygotować większą operację remontową dla superdreadnoughta, co dało VKF więcej czasu na wzmocnienie obrony w systemie, a kontradmirałowi Borsuukowowi kolejną szansę na zniszczenie swego nemezis.

środa, 12 sierpnia 2009

VI Galicyjskie Manewry Strategiczne - Muszyna 2009

VI Galicyjskie Manewry Strategiczne odbyły się jak co roku w Muszynie, ale był to jednocześnie mój pierwszy "zamiejscowy" konwent.

W sobotę wraz z Zulusem zagraliśmy po raz kolejny w beta-test jego najnowszego dzieła to jest Bałakławę 1854. Tym razem ja objąłem dowództwo nad wojskami rosyjskimi, a Zulus nad brytyjsko-turecko-tureckimi siłami sojuszniczymi. Generał Liprandi rozkazał kolumnom północnej i centralnej uderzać frontalnie na reduty broniące portu w Bałakławie, a kolumnie południowej obejść wzgórze Canroberta aby odciąć ewentualne posiłki brytyjskie dowodzone przez sir Colina Campbella. Kolumna kawaleryjska generała Ryżowa miała osłonić prawą flankę związując walką brytyjską dywizję jazdy.

Natarcie rozwinęło się pomyślnie. Rosyjska przewaga liczebna pozwoliła na łatwe odepchnięcie i zdobycie redut. Jednakże zaskakujące wydarzenia odbyły się na obydwu flankach, i dużą rolę odegrała w niej rosyjska artyleria, zwłaszcza sławne 'jednorogi'. Kolumna południowa pułkownika Gribbe zaatakowała spieszące na pomoc redutom oddziały Royal Marines pod dowództwem Campbella. Bohaterscy marines dali drapaka, wystawiając swego dowódcę. Atak kawalerii został co prawda powstrzymany przez ostrzał z kartaczy, ale zaraz potem ogień rosyjskich armat pokrył ogniem pozycje Cambella i zabłąkany odłamek granatu pozbawił Anglików najbystrzejszego dowódcy na polu walki. Nie doszło więc do powstania sławnej 'cienkiej czerwonej linii'.

Z kolei kawaleria Ryżowa śmiało zaszarżowała na zbliżającą się brytyjską Dywizję Jazdy lorda Lucana. Ingermanlandzcy huzarzy stwierdzili co prawda że trochę im za gorąco i dali nogę, ale połączone wysiłki huzarów kijowskich i kozaków dońskich pozwoliły na wybicie dziury w brytyskiej linii i ostrzelanie kawalerzystów z dział. Szczęśliwe rzuty na kościach umożliwiły zmasakrowanie połowy Ciężkiej Brygady i większości Lekkiej. Próbujący uciekać z resztką swoich wojsk lord Cardigan dostał się jednak pod kopyta huzarów i poległ, nie zobaczywszy już więcej swojego jachtu.

Na polu walki zaczęły pojawiać się jednak oddziały francuskie: Brygada szaserów afrykańskich oraz 1 DP Canroberta. Szaserzy ruszyli by osłonić odwrót Lucana i Scarletta, a piechota nad Bałakławę. Dalej już nie graliśmy, ale wydaje mi się że połączone siły trzech kolumn wsparte jeszcze kolumną wspierającą Żabokryckiego zmasakrowałyby francuską piechotę liniową i żuawów ogniem dział. Problemem byłaby natomiast artyleria broniąca portu i kolejna brytyjska dywizja zmierzająca na pole walki.

Wnioski:
- trzeba by jednak zmienić mody za przewagę w punktach siły, bo przewaga liczebna Rosjan jest miażdżąca w pierwszych etapach
- podział na punkty siły i punkty wytrzymałości się sprawdził, Dywizja Jazdy nie ginie już tak szybko jak ostatnim razem
- siła artylerii jest czasem porażająca, nie wiem czy pomysł dodatkowych obrażeń na bliskim zasięgu (że niby od kartaczy) nie uczyni jej jeszcze bardziej morderczą, może zamiast tego dodatkowy mod do rzutu (cięzkie jednorogi mają -3, może na 1-2 heksy niech będzie -4?)
- gra i cały system ma potencjał

Drugiego dnia z Zulusem przystąpiliśmy do Burning Blue, czyli symulacji niemieckich nalotów na Wielką Brytanię podczas Bitwy o Anglię w 1940. Gra mimo konieczności poświęcenia dużej ilości czasu na przygotowanie planszy (losuje się wszystko, czas dnia, z której strony świeci słońce, pogodę nad poszczególnymi obszarami planszy itd) sprawia wiele radości. Gracz grający Luftwaffe losuje cele z dość dużej listy, cel wyznacza także rodzaj jednostek jakie będzie używał. Gracz brytyjski ma za zadanie powstrzymać nalot, nie przekraczając przy tym określonej ilości możliwych do wysłania w powietrze dywizjonów (o czym ja zapomniałem i dlatego przegrałem na punkty). Zulus wysłał prócz podstawowej formacji złożonej z bombowców Heinkel 111 w osłonie Messerschittów Bf 110, fałszywe echo radarowe, co spowodowało lekką panikę w centrum dowodzenia i poderwanie zbyt dużej ilości myśliwców. Jako pierwsze dostrzegły wroga Hurricany ze 43 Dywizjonu związując walką myśliwce osłony. Me-110 udało się jednak przegonić dywizjon, który po stracie 3 myśliwców i wystrzelaniu amunicji zawrócił na lotnisko. Fałszywą formację dogonił 145 Dywizjon, który zaraz później dostrzegł prawdziwy cel i mimo straty kolejnego Hurricana przegonił Me-110 pozbawiając bombowce osłony. Heinkle zdążyły jednak zrzucić bomby na Portsmouth, ale bomby zrzucone ze zbyt dużej wysokości nie wyrządzić wielu zniszczeń. 609 Sqn na Spitfirach i 601 Sqn na Hurricanach dopadły umykające bombowce i zestrzeliły 8 z nich. Kolejne 6 Heinkli rozbiło się przy lądowaniu (zabrakło paliwa). Przegrałem jednak na punkty przez tą niedoczytaną zasadę ekonomii sił.

Wrażenia:
- Tak jak przy Downtown, gry Lee Brimmicombe-Wooda zawierają masę szczegółów, lecz gra jest szybka i emocjonująca.
- Świetny system namierzania formacji ("Tally Ho") poprzez użycie kart
- Ograniczenie latania do woli po planszy. Bombowce niemieckie muszą poruszać się po z góry ustalonym kursie, a dywizjony brytyjskie muszą poruszać się w zasięgu dowodzenia, organiczanego przez zasięg radia
- Na minus, troszkę za dużo naćkanych tabelek, można by inaczej je rozplanować. Te od pre-raidu na jednej stronie, a te od walki na drugiej, wydaje się być mocno pomieszane
- Trzeba też doczytać kwestie formowania się nalotów, czy robi się to przed grą, czy w trakcie po opcje są obie i zależy od nich kilka innych rzeczy np. wczesne ostrzeganie Brytyjczyków.


Ogólnie, świetna zabawa i bardzo udany wypad.

poniedziałek, 27 lipca 2009

The Aliens Cometh II - Atak na lotniskowiec

Cytat gry:
Borsuuk wpisuje literę S w hangarze lotniczym karty statku
Brathac: Standardowe myśliwce?
Borsuuk patrzy na kartę i dopisuje literę z do karty.
Brathac: Szybkie?
Borsuuk znów patrzy na kartę i dopisuje t.
Brathac: Szturmowe??!! O k...a!!

STOSUNEK SIŁ: 1500p Kra'Vak przeciw 1200p ESU
CEL KRA'VAK: Zniszczyć lotniskowiec, lub poważnie go uszkodzić.
Wykonać skok w nadprzestrzeń najpóźniej w turze 6.
CEL ESU: Zniszczyć przynajmniej 2 z 3 krążowników, lub poważnie je uszkodzić.
Przetrwać do 6 tury.

Tura I
ESU ustawiło w centrum lekki lotniskowiec klasy Changchun z 4 eskadrami szturmowych myśliwców na pokładzie, w osłonie 2 Cossacków. Na prawej flance klucz 3 Cossacków, na lewej pozostałe 4. Kra'vakowie obawiając się zmasowanego ostrzału rakietami dalekiego zasięgu rozdzielili flotę na 4 dwu okrętowe zespoły: od lewej dwa niszczyciele Kick, dalej ciężki krążownik klasy Kontos z kolejnym Kickiem w obstawie, dalej dwa szturmowe krążowniki klasy Kylie i dwa kolejne Kicki.

Borsuuk skręca większością swych sił w prawo w stronę mojego Kontosa a 4 Cossacki próbują przechwycić szturmowce. Moje okręty manewrują dziko próbując utrudnić celowniczym rakiet namierzenie celu.



Tura II
Padają pierwsze strzały. Borsuukowi udaje się przewidzieć kursy obydwu moich ciężkich zespołów i ostrzelać je wiązkami rakiet. Zużywam scatterguny, których nie mam zbyt dużo bo postawiłem na siłę ofensywną niż obronę. Obrywają lekko krążownik ciężki i szturmowy. Kontra kasuje 3 z 4 Cossacków na lewej flance Borsuuka. Dochodzi też do starcia Kicki kontra lotniskowiec. Zmasowany ostrzał lotniskowca wyłącza z walki jeden z niszczycieli, ale w odpowiedzi nie udaje mi się zada dużych uszkodzeń Changchunowi, z którego dodatkowo startują myśliwce.



Tura III
Katastrofa. Zamiast przyśpieszyć, zwolniłem i wpakowałem się wprost pod lufy Changchuna. Kombinowany atak rakiet i myśliwców uderzeniowych zdemolował mój ciężki krążownik a jednemu ze szturmowców na stałe zniszczył mostek wyłączając go z walki. Zdjąłem co prawda jeszcze dwie łodzie rakietowe, ale w obliczu trzech eskadr działających myśliwców przeciwko którym ostały mi się K-guny klasy 1, które są słabą bronią przeciwlotniczą i ciężkiego krążownika na którym nic nie działa prócz silników, wydałem ocalałym okrętom rozkaz skoku w nadprzestrzeń.

Wynik: Major victory dla Borsuuka (znów... sigh) spisany na straty szturmowy krążownik, wyłączone z walki dwa niszczyciele i ciężki krążownik, straty własne ESU 5 łodzi szturmowych klasy Cossack i 1 eskadra myśliwców uderzeniowych.



niedziela, 19 lipca 2009

The Aliens Cometh - Kra'Vak vs. ESU



Kra'Vakowie to pierwsza wprowadzona do uniwersum Full Thrusta rasa obcych. Twórcom gry bardzo spodobał się chyba "Predator" bo Kraki strasznie ich przypominają (co można zobaczyć TU). Podstawową bronią floty Kra'Vaków jest K-gun, kinetyczne działo strzelające pociskiem-penetratorem. Przed pociskami z K-gunów nie chronią ani tarcze, a pancerz tylko nieznacznie, a więc okręty Kraków ich nie używają, polegają zaś na silnych kadłubach. Niezależnie od klasy (1-6) K-gun ma zasięg 30 j.m i w zależności od rzutu zadaje uszkodzenia równe swojej klasie lub podwójne. Jednakże K-guny w większości przypadków mogą strzelać jedynie w przednim kącie ostrzału i mają dużą masę, co ogranicza możliwość montażu wielu dział na okręcie. Aby to skontrować zwiększono manewrowość jednostek, które mogą wydać pełną wartość ciągu na zmianę ruchu (ludzkie okręty mogą tylko połowę). Uzupełnieniem siły ofensywnej ktrókiego zasięgu jest MKP - rodzaj jednostrzałowych kinetycznych pocisków niekierowanych. Kra'Vakowie jako jedyny system defensywny, używają jednorazowych Scattergunów. Scatterguny mogą być użyte do obrony przeciwlotniczej lub przeciwrakietowej własnego lub sąsiedniego okrętu i w ograniczonym stopniu jako broń przeciwokrętowa.

Dziennik osobisty Khri'vee - Sia'na przydzielonego do Zespołu Uderzeniowego "Szpon" klanu Shri'kaa. Ciężki krążownik klasy "Ka'Ton" - Zri'dat, obrzeża Mu Herculis.
Nie powinniśmy tu już przebywać. Przez 3 cykle polowaliśmy z niezłym skutkiem na konwoje zaopatrzeniowe Hu'man ESU i większość naszych okrętów zużyła już zapasy zasobników kinetycznych i została odesłana do punktu zbornego. Komandor Hri'naa zdaje się jednak nie zważa ć na moje ostrzeżenia, ale Hu'man nie są tacy głupi i na pewno polują teraz również na nas... ALARM... Sensory neutrino wykryły 8... nie 11 okrętów Hu'man ESU. Dowódca już wydał rozkaz przechwycenia, ale wróg ma przewagę liczebną... udaję się na mostek, jeśli dowódcę ogarnie Ro'kah, przestanie trzeźwo myśleć, a wtedy Hu'man mogą odnieść łatwe zwycięstwo...


Tura I
Borsuuk, dysponujący przewagą liczebną podzielił swój Task Force "Żółtek" na 3 grupy, w centrum krążownik liniowy klasy Petrograd - flagowiec zespołu, w osłonie 3 korwet (2 Pokryshkiny i Nanuchka II), na lewym skrzydle lekki krążownik klasy Kiang z 3 niszczycielami klasy Ural, zaś na prawej drugi Kiang z 2 superniszczycielami klasy Wołga. Moje centrum składało się z krążownika liniowego klasy Ti'Dak (w kodzie UNDIA "Kenny") , dysponującego 2 K-gunami klasy 5, osłanianego przez ciężki krążownik klasy Ka'Ton ("Kidney"). Na moim lewym skrzydle krążownik szturmowy klasy Ko'Tek ("Kylie") i zespół niszczyciel-korweta ("Kick"-"Kedge"). Na prawym skrzydle drugi taki zespół. Pierwsza tura to ustawianie się do strzału. Centra obydwu flot zwalniają a skrzydła przyśpieszają. Moje zespoły niszczyciel-korweta skręcają na boki, próbując obejść Borsuuczą formację, jednak zespół Kiang-Wołgi kontrują ten manewr ustawiając się pomiędzy flankującymi okrętami a środkiem własnej formacji.


Tura II
Ko'Tek z osłoną zbliżają się do prawej flanki Borsuuka wymieniając pierwsze ciosy z Kiangiem. Centrum i lewa bez zmian.


Tura III
Tura moich błędów. Ko'Tek wykręca w złym momencie i miast mieć na celu Kianga jedyne co może zrobić to zdmuchnąć jedną Wołgę. W odpowiedzi Borsuuk kasuje mi niszczyciel. W centrum mój liniowiec ładuje penetratory klasy 5 w Petrograda, a Ka'Ton kasuje jednego z Urali, ale przewaga liczebna ESU daje o sobie znać. Borsuucza kontra uszkadza jedną z piątek na moim liniowcu. Kolejny błędny zwrot na prawym skrzydle i mój niszczyciel i korweta nie mają do czego strzelać.

Tura IV
Dobijanie rannych predatorów :( Formacje się wymieszały, a w takim furballu przewagę uzyskało ESU, które ma działa z szerokim kątem ostrzału a przewaga liczebna i bliski zasięg oznacza że Borsuuk rzuca wiadrami kości. Ponadto moje kości przestają mnie lubić i pudłuję zarówno z ocalałej 5tki jak i z użytych w desperackim ataku scattergunów. Do piachu trafia przede wszystkim mój liniowiec, a później drugi niszczyciel i obie korwety. Ka'Ton trafiony w mostek zostaje wyłączony z walki. Ko'Tek z dalszego zasięgu pudłuje i nie wpływa już na wynik starcia.

Wynik:
Major victory dla Borsuuka
Zniszczony krążownik liniowy, dwa niszczyciele, dwie korwety, a ciężki krążownik wyłączony z walki.
Minor defeat dla Brathaca
Zniszczone dwa niszczyciele, wyłączone z walki niszczyciel i korweta, średnie uszkodzenia na krążowniku liniowym i obu lekkich krążownikach, lekkie na korwecie i niszczycielu. Jeden niszczyciel i korweta bez uszkodzeń.

Holownik 239 do okrętu-bazy, zbliżamy się do wraku (tssht)... Krak wyglada całkiem nieźle, choć sekcja dowódcza na pewno oberwała (tshht)... Kontynuuję skan...Klasa Kidney, ok 8 tys ton, potrzeba będzie z 9 holowników by przepchnąć ten złom (tshht)... Czort!! Nagły wzrost energii celu!! NAMIERZA NAS!!! Ten Krak jest żywy!!! Zabieraj nas stąd!! Zabiera... ( BOOOM!!! tshhhhhhhhhhh...)
Niezbyt mądre ze strony Hu'man... Powinni rozpylić nas na atomy po trafieniu w mostek Zri'data, jednak postanowili potraktować nas jako zdobycz. Tak jak myślałem komandor Hri'naa ośmielony poprzednimi zwycięstwami nad słabo bronionymi konwojami zupełnie zlekceważył przeciwnika i pozwolił by zapanowało nad nim Ro'kah. Wprowadzenie okrętów w środek formacji było głupim błędem zważywszy na przewagę liczebną Hu'man ESU. Zri'dat dołączy teraz do ocalałego krążownika szturmowego pozostającego na obrzeżach systemu, a dalej do stoczni naprawczej. Mam nadzieję, iż mój kolejny dowódca okaże się lepszym taktykiem...

poniedziałek, 13 lipca 2009

Wielka porażka małej floty ESU odsłona druga



Kontradmirał Yamitsu powoli spacerował mostkiem swojego nowego okrętu flagowego - pancernika Yamashiro klasy Yamato, który zastąpił jego poprzedni okręt flagowy uszkodzony w bitwie z flotą ESU, z jego boku szła siostrzany pancernik Nadesic, z tyłu 2 niszczyciele klasy Soyokaze które tak dobrze sprawiły się w poprzedniej bitwie, na skrzydłach leciało 8 kutrów rakietowych klasy Naginata.

Od paru tygodni jego zespół szukał wrogiego zgrupowania ESU które zostało wysłane by pomścić zniszczoną przez niego flotyllę, gdy nagle oficer zameldował wrogie jednostki na wprost. Komputer identyfikuje je jako krążownik liniowy klasy Pobyeda, 2 ciężkie krążowniki klasy Xinglong i 10 kutrów rakietowych klasy Cossack oraz uderzeniowa łódź zwiadowcza.

Tyle tytułem wstępu.

Pierwsza tura - moja flota powoli zbliża się do wroga, wystrzeliwując obydwa skrzydła ciężkich szturmowych myśliwców. ESU 3 Cossakami próbuje zajść mnie z lewej reszta floty odbija w prawo, na przedzie 5 Cossacków, z tyłu krążowniki, z prawej ubezpieczają pozostałe 3 Cossacki. Wystrzeliwuję z obydwu dział strumieniowych, żeby zmusić wroga albo do skręcenia w stronę moich sił głównych i zmusić do czołowego starcia, albo do dalszego odbicia w prawo i odsłonięcia flanki.

Druga tura - moje okręty w centrum hamują a kutry rakietowe na flankach okrążają wroga cały czas przyspieszając. ESU skręca główną flotą w kierunku moich sił głównych, nie wszystkim jego statkom udaje się ominąć płomień plazmy z działa strumieniowego, i traci 3 Cossacki. Zdążyły jednak wystrzelić salwy rakiet i tracę jeden kuter na prawej flance. ESU nie daje się sprowokować i nie wystrzeliwuje reszty rakiet - zabrakło by im 1 cm :)) ale Borsuuk jest o tyle poza zasięgiem moich ciężkich baterii 3 klasy.

Trzecia tura - zarówno ja jak i ESU wystrzeliwujemy rakiety, moje kutry rakietowe atakują z flanki (choć jedno skrzydło nie daje rady bo odleciało za daleko).
Ponieważ wiem, że nie uniknę rakiet (pancerniki i niszczyciele lecą za wolno na manewry) pancerniki hamują stając prawie w miejscu a niszczyciele wysuwają się przed nie, zasłaniając je własnymi kadłubami (taktyka skuteczna, straciłem niszczyciele bo dostały 7 salw rakiet, ale pancerniki wyszły całe).

Rakiety z niszczycieli zniszczyły tylko 2 Cossacki, ale 4 pozostałe salwy, zsynchronizowane z atakiem myśliwców ciężko uszkadzają liniowy i ciężki krążownik. Rozpoczyna się pojedynek na baterie laserowe. Dzięki zasobnikom rakiet niekierowanych i myśliwcom, mimo tarcz ESU osiągam przewagę. Niestety jeden prawie zniszczony ciężki krążownik (farciarz) i 3 Cossacki uciekły mi (krążownik liniowy, krążownik ciężki i 7 Cossaków zniszczyłem).
Ja straciłem 7 kutrów rakietowych, 2 niszczyciele, i miałem ciężko uszkodzony pancernik a zadrapany drugi.

Było fajnie, bitwa ciężka i miała parę momentów zwrotnych.
Dziękuję Michałowi za dobrą grę, wnioski przedstawię jutro.

sobota, 20 czerwca 2009

Downtown - All Tomorrow's Parties (I)

Dziś z Ezechielem zagraliśmy w kolejny scenariusz w Downtown.

Po pierwszych 10 turach mogę powiedzieć że mam przesrane na całego...

Gramy w scenariusz "All tomorrow's parties". Ez nie wie jaki cel mam zbombardować i nie wiedział czy wybiorę siły USAF czy USN. Miał 9 możliwych celów do osłonienia i około 30 wyrzutni SAM do rozdzielenia pomiędzy te cele (w tym parę fałszywych wyrzutni i radarów). Sprawdza się jednak zasada że generałowie przygotowują się do minionej wojny. W poprzednim scenariuszu główne zagrożenie dla moich sił stanowiły MiGi, więc wybrałem znów USN, gdyż moje F-8 Crusadery miały najlepszy stopień wyszkolenia. Ez zaryzykował i obstawił wybrzeże SAMami. A akurat ten scenariusz przewiduje osłabione zdolności przeciwradiolokacyjne USN (pocisków Shrike im kuźwa nie dowieźli). Rzut na pogodę też spaliłem bo nad obszarem działań są chmurzyska utrudniające widoczność.

A więc moje sekcje Iron Hand i CAP zrazu natknęły się na las SAMów. A później wspomaganej radarami Fire Can artylerii plot. Kosztem 1 strąconego Skyhawka i uszkodzonego Crusadera udało mi się bombami kasetowymi i rakietami niekierowanymi zniszczyć jedno stanowisko SAMów i wyłączyć z walki dwa kolejne. Jednakże zmarnowałem ostatniego Shrike'a z ocalałego Skyhawka i jeden lot SEAD wraca właśnie do domu. Jeszcze dodatkowo zbyt późno skręciłem formacją bombową i Ez władował w nią jedną Dźwinę, co spowoduje spowolnienie jednego klucza bombowców. A w Hanoi roi się od stanowisk SAMów, Fire Canów i pelotek. Próba nadgryzienia obrony Hanoi nalotem Crusaderów i ostrzałem niekierowanych rakiet skończyła się pudłem i ciężkim uszkodzeniem jednego samolotu. Drugi zaraz pewnie też zaliczy czapę od rakiety czy innego latającego ołowiu. Bugger.

Więc wychodzi że może przeprowadzę bombowce przez zewnętrzny pierścień obrony ale później będę miał ciężką przeprawę i ostatnie Shrike'i będzie trzeba dobrze wycelować. Dobrze że chociaż mi celów nie zabraknie... Z MiGami powinienem sobie poradzić.

It's goin' to be a looong day....

poniedziałek, 8 czerwca 2009

Operacja "Iwanow" - Obrona konwoju

Dziennik Kapitana Leonida Stiepanowicza Marvata, kapitana 1-rangi Kosmicznej Floty Wojennej Eurazjatyckiej Wspólnoty Gwiezdnej.

Wpis: 12.VII.2189 - Nowe Chengdu, Szlak Gwiezdny F113
Komandor Nnong Duai Malczewski i jego "LuYang" klasy Warszawa podążał wraz z bliźniaczym "LuHai" w samym środku linii transportowców w oczekiwaniu na następny skok nadprzestrzenny. Bardzo rozsądnie. Bezpieczeństwo dowódcy jest wszak najważniejsze.

Malczewski od samego przejęcia dowodzenia nad eskortą konwoju demonstrował typowe dla Azjatów dyscyplinę i rozsądek. Dla bezpieczeństwa rozstawił moje okręty w czworoboku o boku długości strzału z laserów typu C. Niszczyciele z przodu, korwety z tyłu. Co oznacza, że znalazłem się w awangardzie, na lewo od środka formacji.

Niszczyciel "Groznyj" jako pierwszy wykrył przed nami miny przeciwokrętowe. Dzięki precyzyjnie wykonanym małym skokom korygującym znaleźliśmy się idealnie na optymalnej ścieżce szlaku gwiezdnego, co oznaczało, że szliśmy całą formacją prosto na zaminowany obszar. jedynym sposobem na uniknięcie ich było wykonanie gwałtownego zwrotu całej formacji. Brawo komandorze Malczewski! Szkoda że min pewnie jest tam jak na lekarstwo a kurs, który wyznaczyliście pakuje mojego "Rastropnego" prosto na miny! Musiałem złamać formację i ominąć miny ciasnym skrętem przy ciągu hamującym.

Chwilę przed minięciem przeszkody pojawiło się to, czego należało się spodziewać - piraci. Wyskoczyli z nadprzestrzeni w ciasnej formacji. Skanery pokazały że to 4 niszczyciele. A to niedobrze. Piraci nie dysponują taka siłą. Chwile później było jeszcze gorzej - uderzyli w nas od boku torpedami pulsacyjnymi! Spieszyli się, to widać i nie zależało im na zawartości ładowni trasportowców, bo to w nie uderzyli. Słabe kadłuby ledwo wytrzymały takie zniszczenia. Jeden musiał wyłączyć reaktor.

Malczewski zostawił obydwa krążowniki przy transportowcach a reszcie kazał wyhamować i ostrzeliwać przelatujące przez główny szyk niszczyciele. Z zadania wywiązaliśmy się doskonale. Przed wystrzeleniem trzeciej salwy torped w ciężko uszkodzone transportowce, trzy z czterech maszyn atakujących rozstrzelaliśmy bateriami laserowymi. Ostatni statek uciekł w nadprzestrzeń.

Nasze straty - 8 zabitych i 5 rannych na korwecie, 23 zabitych na transportowcach.

Wpis: 14.VII.2189 - Nowe Chengdu, Stacja Przeładunkowo-Remontowa "Kniaź Siergiej"
Transportery, chociaż ledwo trzymające się kupy, doprowadziliśmy do stanu funkcjonalnego i przeskoczyliśmy w okolice "Kniazia Siergieja". Nadal nie mogę dojść do tego kto nas zaatakował. To nie były okręty Konfederacji Nowoangliańskiej, ale też używały identycznych torped. Nowy Izrael?

niedziela, 7 czerwca 2009

Operacja "Iwanow" - wprowadzenie (II)

20.VII.2189 - Gan, system Epsilon Indi, stolica Nowego Izraela.

- To nie działa Awi - premier rządu nowoizraelskiego Natan Erbesfeld, zwrócił się do ministra obrony Awiego Grossmana - tracimy okręty, a nie zbliżyliśmy się nawet o krok do odkrycia tej cholernej ruskiej stoczni. Widziałeś raporty, z ostatniego rajdu nie wróciły 3 z 4 niszczycieli. Czerwoni nie są głupi, konwoje mają osłony krążowników. Na razie możemy jedynie spowolnić tempo przekazania Arabom tej floty, ale tego nie powstrzymamy. Czyli za cenę życia wielu naszych żołnierzy nie osiągniemy nic. Potrzebujemy innego podejścia.
- Nasze starania na forum Narodów Zjednoczonych nie przynoszą na razie wymiernych rezultatów - wtrąciła minister spraw zagranicznych Dalia Kaminer - ambasador ESU twierdzi, że mają prawo sprzedawać swoje okręty komukolwiek chcą, a żeby nałożyć na Arabów embargo, musielibyśmy mieć niezbite dowody, do tego że Federacja zamierza nas zaatakować, a takowych nie mamy, prawda, Aronie? - spytała dyrektora Mossadu Arona Tajera.
- Bezpośrednich... nie - odpowiedział Tajer - Jednakże od naszego człowieka w admiralicji IF wiemy na pewno, że w ciągu bieżącego i następnego roku, Arabowie nie zamierzają wystawia
ć floty dla UNSC. Nie ma dowodów że chcą przeciw nam wystąpić zbrojnie. Ale i tak wszystkie decyzje zapadają w gronie Wielkiego Wezyra, a sztab admiralicji wykonuje tylko odgórnie narzucone decyzje. A w 2174 też nikt nie spodziewał się że przylecą...
- Żaden przywódca Nowego Izraela nie może pozwoli
ć na powstanie kolejnego takiego zagrożenia. Historia naszego narodu poznała już dwa holocausty, a Wojna Ojczyźniana w 2174 zapobiegła trzeciemu. - stwierdził stanowczo Erbesfeld - Nie ma innego wyboru, Pani i Panowie. Los naszego kraju może zależeć od tego, czy powstrzymamy ruskich przed przekazaniem tych okrętów al-Mwazavarrowi. Potrzebuję rozwiązań, nie opisu problemu.
- Jeśli można, panie premierze... - odezwał się Grossman - Sztab IDF zaproponował pewne rozwiązanie. Konkretnie dwoje jego ludzi od... niestandardowych działań. Pułkownik David Zimmerman to były komandos wojsk desantowych, a komandor Sura Harman służy we flocie już od 25 lat. We dwoje stworzyli plan, który daje szanse powodzenia. Pozwoliłem sobie zaprosić obydwoje na to nieoficjalne spotkanie. Spokojnie, zdają sobie sprawę z powagi sytuacji i konieczności zachowania tajemnicy.
- Dobrze, poproś ich. Ale Awi, uprzedzaj wcześniej że zabierasz gości. Lepiej by o tych spotkaniach wiedziało jak najmniej osób...

Dziesięć minut później...

-
Skoro sami nie możemy pozna
ć lokalizacji stoczni, musimy zdobyć tę informację od wroga. - tłumaczył Zimmerman - Oczywiście nikt nie może się dowiedzieć że to IDF stoi za tymi atakami. Sugeruję użycie oddziałów pod przykrywką wojsk najemnych. Odpowiednim do tego oddziałem będzie 5 Brygada desantowa z Naveh. Brygada ma doświadczenie w tego typu misjach, gdyż wielokrotnie "wypożyczaliśmy" ich NAC i NSL. Co prawda po ostatniej misji 3 batalion Brygady poniósł ciężkie straty, ale siły pozostałych dwóch będą wystarczające do osiągnięcia celów misji. Wspomagać ich będzie 11 kompania komandosów. Dane dotyczące lokalizacji stoczni z pewnością znajdują się w głównej bazie sił ESU na Nowym Chengdu. Kolonia ta jest jedną z ostatnio skolonizowanych przez ESU planet, głównie w celu obsługi znajdujących się w systemie Wolf 46 kopalni złóż mineralnych. Na planecie nie stacjonują więc znaczne siły, dokładnie jest to 1096 Dywizja Piechoty. To dywizja obrony planetarnej, rekrutująca się głównie z ludności Nowego Chengdu, a więc pobieżnie przeszkolona i wyposażona w niewiele ciężkiego sprzętu. Poza artylerią oczywiście. ESU zwykle wyposaża obronę planetarną w dodatkowe sekcje artyleryjskie, głównie moździerze i działa średniego kalibru. Pani komandor?
- Jak wykazały loty naszych okrętów szpiegowskich klasy Nitznutz VKF nie trzyma zbyt wielu sił na orbicie planety - kontynuowała Harman - zwykle są to 1-2 lekkie krążowniki, eskadra niszczycieli i eskadra korwet. Obronę wspierają automatyczne satelity wyposażone w lekkie działa energetyczne, wyrzutnie rakiet i broń kinetyczną. Potwierdzono również jedną orbitalną bazę hangarową. Wszystko to kierowane jest z orbitalnego centrum dowodzenia, stacji klasy Korolev, który stanowi również stację przekaźnikową łączności jednostek na powierzchni. Więc jeśli zniszczymy lub przejmiemy stację odetniemy ESU łączność. Określamy wymagane siły do przeprowadzenia ataku na eskadrę krążowników i 3 eskadry niszczycieli. Planujemy także skorzystać z dobrodziejstw Midbar Ghostworks i ich eksperymentalnej technologii stealth. Jeden z Nitznutz-ów przewiezie niewielki oddział komandosów, wyposażonych w zmodyfikowane niemieckie zbroje PZKpfZ III. Komandosi przejmą kontrolę nad orbitalną stacją dowodzenia, co pozwoli oddziałowi wydzielonemu floty zapanować nad orbitą planety. Nadrzędnym celem jest uniemożliwienie jakiemukolwiek okrętowi VKF opuścić system. To da nam więcej czasu na przeprowadzenie operacji lądowej.
- Kiedy już będziemy mieli czystą przestrzeń - kontynuował pułkownik - wpierw uderzymy desantem suborbitalnym na stanowisko obrony stratosferycznej broniącej podejścia do bazy lotniczej w Sienchan. Będziemy mogli wówczas dokonać głównego desantu w samej bazie. Tym samym pozbawimy ESU wsparcia powietrznego, a sami uzyskamy solidną podstawę do dalszych działań. Elektrownia wodna w sektorze 54 będzie naszym kolejnym celem. Jeśli uda nam się przejąc kontrolę nad dostawami prądu, nasz główny cel Fort Iwanow, będzie łatwym łupem.
- W forcie na pewno znajdują się koordynaty stoczni ESU w systemie. Wiedząc gdzie szukać, uderzymy - dokończyła Harman.
- Jakie siły potrzebne będą do zdobycia stoczni i zniszczenia okrętów dla Arabów?- zapytał dyrektor Mossadu.
- Do osiągnięcia celu będzie potrzeba około 2/3 Grupy Operacyjnej "Bena Guriona" - spokojnie odpowiedziała komandor Harman.
- Coo? - zagrzmiał Tajer - to prawie wszystkie siły broniące Naveh! Jeśli nam się nie uda, jeden z naszych głównych światów, pozostanie praktycznie bez obrony. Musi być inne wyjście.
- Panie dyrektorze, nie ma innego wyjścia - odparł Zimmerman - Nie jesteśmy mocarstwem jak ESU i sami nie wytrzymalibyśmy z nimi wojny. Naszą jedyną możliwością jest taktyka "uderz i uciekaj". A co do użycia takiej siły, standardowe siły obrony stoczni kosmicznej ESU to przynajmniej cztery ciężkie forty klasy Katyusha, nie licząc okrętów osłony. Poza tym po naszym ataku nie może zostać żaden wskazujący na nas ślad. A to oznacza konieczność całkowitego zniszczenia stoczni i wszelkich znajdujących się tam sił. Całkowitego, panie dyrektorze. Właśnie do tego potrzebujemy "Ben Guriona".
- Podoba mi się - wtrącił się w dyskurs Erbesfeld - macie jaja, o przepraszam pani komandor.
- Bez urazy panie premierze - uśmiechnęła się Harman.
- Dobra, macie moje zezwolenie. Do jutra chcę widziec na biurku szczegółowy opis operacji. Jak wam się uda, pomyślimy nad oddaniem wam "Ben Guriona". Awi, Aron udzielicie pani komandor i panu pułkownikowi wszelkiej pomocy. I niech Bóg ma nas w swojej opiece...

środa, 3 czerwca 2009

Operacja "Iwanow" - Preludium



14.VII.2189 - Nowe Chengdu, system Wolf 46, obszar pod kontrolą ESU


Atak na konwój zaopatrzeniowy zmierzający do stoczni remontowej!

Wypadek podczas dokowania wojskowego transportu do Przeładunkowej Stacji Kosmicznej "Kniazh Sergey" na Szlaku Gwiezdnym F113 jak okazało się spowodowany był ciężkimi uszkodzeniami statku. Uszkodzenia te ewidentnie miały charakter bojowy, co więcej z 5 dokujących maszyn wszystkie nosiły ślady ostrzału.

Dokumenty przeładunkowe określają eskortę transportu na 6 okrętów w tym 2 krążowniki klasy Tybet, jak się okazuje dodane w ostatniej chwili w systemie Zhouzhang 211.

Jak dotąd ani dowództwo marynarki ani rząd ESU nie skomentowały oficjalnie wydarzenia. Jednak źródła nieoficjalne donoszą o gwałtownym ataku na konwój już na obrzeżach systemu Wolf. Wysoko postawieni oficerowie, z którymi udało nam się porozmawiać wykluczają atak obcych i sugerują, że był to zwykły napad piratów skuszonych możliwością zdobycia części zamiennych i systemów broni okrętowej. Chodzi niewątpliwie o dostawy do stoczni remontowych ESU gdzie przebywają okręty, które Eurazjatycki Związek Solarny ma przekazać Federacji Islamskiej.

Uszkodzenia statków transportowych sugerują atak pojedynczą, potężną bronią taką jak używane powszechnie przez Konfederację Nowoangliańską i Nowy Izrael torpedy pulsacyjne, lub działa kinetyczne Kra'Vak.

Zaniepokojeni atakiem w spokojnym dotąd sektorze eksperci ONZ są zgodni, że obecność Kra'Vaków tak daleko od linii frontu jest wykluczona, a piraci nie są w posiadaniu broni tego typu i nie mają środków wystarczających na stawienie czoła okrętom wielkości krążownika. Nie chcieli jednak odnieść się do oskarżeń padających ze strony Wielkiego Wezyra Federacji Islamu Ihthaniego al-Mwazavarra, że był to atak sił Nowego Izraela.

Choć wszyscy przyzwyczailiśmy się już do agresywnej retoryki al-Mwazavarra, to nietrudno powiązać ten militarny incydent z dyplomatyczną ofensywą NI w ONZ, mającej doprowadzić do nałożenia embargo na sprzedaż technologii wojskowych Federacji Islamu.

Czy mamy do czynienia z próbami zbrojnego zatrzymania transakcji między ESU a Federacją Islamu? Z pewnością czas pokaże.

Re'ann Lee, Nowe Chengdu, UNNS.

wtorek, 2 czerwca 2009

Wielka porażka małej floty ESU

Dziś rozegrałem (nie "miałem przyjemność rozegrać" ale o tym dalej) pojedynek małych flot patrolowych w opisywanym już na Jedynej i Słusznej systemi Full Thrust. Były to 1000 punktowe floty Eurazjatyckiej Wspólnoty Solarnej (ESU) prowadzonej przez Borsuuka i Cesarskiej Japonii (IJ) przez kolegę Standarda, oparte o kilka krążowników i drobne statki eskortowe.

Flota ESU postawiła tradycyjnie na ciężkie niszczyciele Wołga, 2 krążowniki - ciężki Woroszyłow i lekki Kiang w towarzystwie 4 kanonierek i 2 korwet. Uzbrojenie ich stanowły baterie laserów klasy średniej i ciężkiej za wyjątkiem kanonierek uzbrojonych w jednostrzałowe zasobniki rakiet niekierowanych.

Cesarska marynarka Japonii wystawiła jeden krążownik liniowy z kluczem ciężkich myśliwców na pokładzie, dwa niszczyciele rakietowe w roli eskorty i 8 kanonierek i kutrów rakietowych. Nie było to rozwiązanie zaskakujące dla tej floty, gdyż jej konstrukcje stawiają po pierwsze na myśliwce, po drugie na rakiety i po trzecie na mobilność.

Pierwsze dwie rundy spędziliśmy na zbliżaniu się do siebie formacji na zasięg strzału. W trzeciej padły już pierwsze strzały. zniszczeniu uległy 2 wysuwające się do ataku kanonierki ESU i 1 kanonierka IJ, a niewielkie zniszczenia jednemu z niszczycieli ESU zadał klucz myśliwców samemu tracąc jedną maszynę.

Czwarta runda okazała się decydującą. Zbyt wolno poruszająca się formacja ESU dostała się pod zmasowany ostrzał rakiet kierowanych wystrzelonych przez niszczyciele i krążownik IJ. Szczęśliwie wycelowana salwa rozniosła moje maszyny w proch. W jednym momencie straciłem obydwa krążowniki i jeden z niszczycieli. Swoim ogniem laserów uszkodziłem krążownik liniowy IJ ale nie wystarczająco, żeby skłonić japończyków do zakończenie starcia a ostrzał tegoż krążownika zestrzelił drugi z moich niszczycieli.



Pozostawszy z jednym niszczycielem, jedną korwetą i dwoma kanonierkami uznałem to za dobry moment do poddania partii i podziękowałem Standardowi za ważną nauczkę: zawsze nabierać maksymalnej prędkości przeciwko rakietom, gdyż tylko możliwość znacznego oddalenia się od pierwotnego toru lotu pozwala na uniknięcie salw rakietowych.

Może i była to bajka z morałem, ale nie da się uniknąć jednej konkluzji. Zostałem zawstydzająco rozbity i pokonany nie zadając przeciwnikowi niemal żadnych strat. Zabawa, przyznaję, była przednia ale przyjemność niewielka.

Dziękuje Standardowi za dobrą grę i szykuję się na rewanż.

niedziela, 31 maja 2009

II Operacja Łódzka - Dzień III

Trzeciego dnia Operacji na placu boju pozostali tylko prócz mnie, Darth Stalin, Ezechiel i Gerhard, zaś gościnnie wpadł borsuuk. Darth i Gerry cofnęli się w czasie znów do starożytnego Rzymu rozgrywając dwie partie w Spartakusa (podobno pierwsza skończyła się dość szybko) a Ezechiel i ja usiedliśmy do Downtown i rozegraliśmy scenariusz "Beginnings" o średnim stopniu komplikacji (bez SAMów, zagłuszania, SEADu i konieczności wysyłania lotu rozpoznawczego do zbadania skutków nalotu).

Rzut monetą wskazał na mnie jako stronę amerykańską. Nalot składał się z pięciu czterosamolotowych kluczy A-4C Skyhawk przenoszących bomby oraz ich osłony dwóch dwusamolotowych sekcji F-8D Crusader i dwóch także dwusamolotowych sekcji F-4C Phantom II (w tym 1 weterana). Cele to most kolejowy Vu Chua i lotnisko Kep. Plan lotu zakładał wejście formacji na niskim pułapie i ominięcie skupisk AAA nad portem w Hajfongu, przekroczenie linii brzegowej i wzbicie się na średnią wysokość. Pod osłoną tzw. grzbietu Phantomów rozdzielić się na dwie grupy, 3 grupy A-4 miały zbombardować most na niskiej wysokości z lotu nurkowego, zaś pozostałe 2 lotnisko nalotem powierzchniowym ze średniej wysokości.

O jednym tylko zapomniałem, obładowane bombami Skyhawki na niskiej wysokości strasznie się wloką!! Ezechiel mógł spokojnie podlecieć swoimi MiGami i wygenerować parę fałszywych kontaktów, którymi starał się wciągnąć mnie pod stanowiska pelotek. Na szczęście errata instrukcji uczyniła AAA troszkę mniej śmiertelnymi. Jednakże klucz F-8 namierzył i poważnie uszkodził jednego z MiGów-17, ale zaraz zaatakował go następny klucz. Strat nie spowodował, ale zdezorganizował klucz, który musiał udać się nad pole reorganizacji. Kluczowi F-4 nie powiodło się lepiej gdyż walka została nierozstrzygnięta i a oba klucze również zostały zdezorganizowane. Lot bombowców przebiegał spokojnie, po wejściu na średnią wysokość Skyhawki włączyły dopalanie i rozpoczęły nalot nad cel. Po drodze zostały ostrzelane przez kolejne stanowiska AAA i jeden ze Skyhawków został uszkodzony. W międzyczasie drugi klucz F-4 napotkał na dwa kolejne MiGi startujące z lotniska Kep i zestrzeliły jednego, choć znów zostały zdezorganizowane. Ocalały MiG stwierdził jednak że nie ma ochoty dalej walczyć i dał nogę.

Skyhawki rozpoczęły nalot. Pierwszy klucz zaatakował pobliskie stanowisko plot jednak nie uzyskał trafień. Drugi celnie ulokował klika bomb w moście, ale uszkodzenia nie okazały się poważne. Trzeci klucz nie trafił w celu. Czwarty i piąty klucz zaatakowały lotnisko w Kep, jeden trafił, ale znów uzyskano słabe trafienie, a ostatni pod ostrzałem działek plot 57 mm zbyt wcześnie zrzucił bomby. Ostatnim akordem bitwy było zestrzelenie dwóch MiGów 17 przez zreorganizowany klucz F-4.

Straty USN: 1 uszkodzone F-8, 2 uszkodzone A-4C Skyhawk.
Straty DRV: 3 zestrzelone MiG-17, 1 wyłączony z walki, lekkie uszkodzenia celu nr 1 i celu nr 2.

Punkty zwycięstwa 8-0 Wynik: nierozstrzygnięte.

Ale zabawa wyśmienita!!
Dzięki za grę i za całą Operację!!

sobota, 30 maja 2009

II Operacja Łódzka - Dzień II

Drugiego dnia moje boje toczyły się głównie nad planszą Bałakławy (Wojna Krymska), gdzie testowaliśmy z Gerhardem i Hugstyggrem najnowsze dzieło Zulusa. Trzy kolumny rosyjskiej piechoty zaatakowały cztery reduty obsadzone bateriami angielskiej artylerii i oddziałami tureckich strzelców tunezyjskich, broniące podejścia do ważnego sojuszniczego portu Bałakławy, bronionego przez kilka oddziałów brytyjskiej piechoty morskiej, regiment szkockich górali i dalsze oddziały tureckie ze wsparciem artylerii pod dowództwem gen. Campbella. Na północ od Bałakławy w dolinie stacjonowała brytyjska kawaleria złożona Lekkiej i Ciężkiej Brygady Konnej pod dowództwem III earla Lucan (który nie należał do bystrzaków, w przeciwieństwie do Campbella). Artyleria w redutach zdążyła nadszarpnąć poruszające się w kolumnach oddziały rosyjskie, lecz przewaga liczebna po stronie Rosjan pozwoliła im zając trzy z czterech redut i tylko jednemu z tureckich oddziałów strzelców tunezyjskich udało się dołączyć do sił Campbella, które wyruszyły spod Bałakławy na odsiecz redutom. W tym czasie Lucan kontemplował sobie pole bitwy nie bardzo wiedząc co ma z tym niespodziewanym atakiem Rosjan zrobić. Dopiero pojawienie się na polu bitwy głównodowodzącego wojskami sojuszników Lorda Raglana uruchomiło nożnie brytyjską kawalerię, która zdecydowanie ruszyła do szturmu na rosyjskie prawe skrzydło obsadzone przez huzarów kijowskich i ingermanlandzkich. Skutek był dość historyczny. Doszło do szarży i kontrszarży, prawa flanka ugięła się pod ciosem Ciężkiej Konnej a jej łupem nieomal padł rosyjski Naczelny Wódz. Lekka Brygada, zgodnie z historią, zmasakrowała się w szarży, zabierając jednak wielu huzarów ze sobą. Na pole walki dotarła jednak rosyjska piechota i cześć Ciężkiej Konnej została odcięta od własnego dowództwa. Na środku pola walki oddziały szkotów i piechoty morskiej podeszły pod linię wzgórz, rozwinęły się w linie i korzystając z przewagi ogniowej (karabiny gwintowane) rozpoczęła regularną masakrę rosyjskiej kolumny północnej. Na pole walki dotarły także oddziały francuskiej kawalerii i dywizja piechoty (w tym regiment żuawów) ale nie zdążyły już wziąć już udziału w walce.

Starcie było playtestem więc nie rozegraliśmy całej gry, jedynie 7 tur ale zabawa była przednia, i chyba dała wiele twórcy gry Zulusowi.
- gra ma zupełnie nowatorski, niespotykany jeszcze w polskich grach system dowodzenia poprzez wydawanie rozkazów przez naczelnego wodza (choć chyba należałoby zmniejszyć zasięg jego automatycznego przekazywania rozkazów, bo raczej nie wyobrażam sobie Lorda Raglana drącego się wniebogłosy, by usłyszał go oddalony o 2 km Lucan) oparty na wysyłaniu gońców z rozkazami. Niektórzy bardziej rzutcy dowódcy, potrafią jednak podejmować samodzielne decyzje;
- system aktywacji oddaje chaos pola walki i nie da się zawsze przeprowadzić ataku po swojej myśli, bo nigdy nie wiesz w jakiej kolejności poruszą się twoje oddziały (tak jak kozacy dali dyla przed szykującą do szturmu brytyjską kawalerią);
- dopracować trzeba na pewno zasady reakcji kawalerii, bo z piechotą i artylerią jest zasada prosta, jak podłazisz pod lufy - witamy cię ołowiem. Z kopytami jest jakoś trudniej, bo tu kontrszarżować trzeba;
- więcej modów należy przenieść z instrukcji do tabelek, Zulus ma łeb jak sklep i pamięta jaki mod jest przy waleniu z dział do celu który jest w kolumnie szturmowej i a jaki do tyraliery a ja musiałem co chwila kartkować instrukcję bądź polegać na jego łbie-sklepie;

Później z Zulusem zagraliśmy jeszcze parę tur w Europe Engulfed (II WŚ w Europie), on bardziej dla przypomnienia sobie zasad, a ja dla obcykania o co w tych całych klockach biega.

Dzięki wielkie za granie!


Wokół nas toczyły się również zacięte boje w Here I Stand (reformacja i kontrreformacja w Europie), Through the Ages (taka planszowa Cywilizacja), Twilight Struggle (Zimna Wojna) i Wings of War (walki dwupłatów podczas I WŚ).

A jutro Downtown!!

piątek, 29 maja 2009

II Operacja Łódzka - Dzień I

And so it begins...


Pierwszego dnia Operacji może nie było nas dużo, ale i pierwszą grę udało się nam rozegrać. Nasi koledzy z Płocka Alensztajner, Archanioł i Darth Stalin oraz ja i Gerhard pochyliliśmy się nad planszą do Republic of Rome. Już na początku nad Republiką zebrały ciemne chmury i kartagińskie zagrożenie. Do tego doszły dalej wojna z Galami i dwie wojny illyryjskie. Próba szybkiego pozbycia się galickiego zagrożenia niestety się nie powiodła, i senatorowie zostali zmuszeni do wyznaczenia dyktatora. Tenże poprowadził wojska Rzymu to zwycięstwa w wojnach illyryjskich co powinno odciążyć chwilowo skarb republiki... cdn

piątek, 22 maja 2009

Downtown


Mój znajomy współgracz Ezechiel nabył ostatnio grę Downtown: Air War over Hanoi 1964-1972 traktującą o walkach powietrznych nad stolicą Północnego Wietnamu podczas wojny wietnamskiej.

Gra wiernie odwzorowuje realia historyczne i taktykę obu stron, a zwłaszcza zachodzące w niej zmiany na przełomie lat 1966-1972 np.: nowe pociski przeciwradiolokacyjne u strony amerykańskiej, czy sposób odpalania Dźwin z próbą namierzenia celu i włączenia radaru dopiero po odpaleniu pocisków u Wietnamczyków.

Generalnie gra polega na tym, że gracz grający stroną amerykańską musi przeprowadzić rajd bombowy nad konkretny cel. Do tego musi na odrębnej mapce wyznaczyć kurs formacji bombowej i przydzielić zespoły bojowe i wsparcia (walki radioelektronicznej, przeciwradiolokacyjnej, osłony myśliwskiej etc.). Każdy zespół ma przydzielone konkretne zadanie, w którym się specjalizuje.

Wietnamczycy do powstrzymania ataków dysponują artylerią lufową (23, 57 i 100 mm), radarami usprawniającymi działanie artylerii plot SON-9 (kod NATO - Fire Can), no i SAMami S-75 Dźwina (SA-2 Guideline). I oczywiście myśliwcami MiG, w wersjach 17, 19 i 21.

Amerykanie mogą zbombardować cel na różne sposoby w zależności od rodzaju maszyn jakie wykonują nalot, od bombardowania nurkowego, przez bombardowanie radarowe, nawigacyjne, a później bomby kierowane telewizyjnie i laserowo. Taktyka przeciwradarowa zaczyna się od obrzucania stanowisk plot. i radarów bombami kasetowymi, przez pierwsze pociski przeciwradiacyjne AGM-45 Shrike (które nie trafią w cel jeśli radar zostanie wyłączony, poza tym są lekkie i zadają niewielkie uszkodzenia) do pocisków AGM-78 Standard A i B (wersja B, potrafi nawet trafić radar, który zostanie wyłączony). Po przeprowadzeniu ataku bobowego, gracz amerykański musi wysłać nad cel maszyny rozpoznawcze, by dokonać tzw. damage assesment, czyli określenia dokładnych zadanych strat.

W grze jest mnóstwo opcji, ale nie ma tak że musisz stosować wszystkie na raz, więc gra nie powinna zmienić się w dłubaninę. Poza tym instrukcja jest napisana przejrzyście i każdą zasadę da się łatwo odnaleźć.

A dziś rozegraliśmy pierwsze starcie w prosty scenariusz treningowy. Para amerykańskich A-4C Skyhawk miała za cel odnaleźć (1-2 na k10) i zbombardować jednostkę NVA na jednej z dróg na wybrzeżu. Dodatkowo Wietnamczycy mogli ukryć jedną jednostkę lekkiej artylerii plot, poza tym na pobliskim lotnisku czekał w gotowości klucz MiG-ów 17.

I próba brathac (USN) - Ezechiel (NVA)
Klucz A-4 wszedł w na planszę na niskiej wysokości, ale i tak został wykryty przez północno-wietnamskie radary. Z pobliskiego lotniska zaczął startować alarmowy klucz MiG-ów. A-4 obniżyły jeszcze wysokość i wykryły pod sobą oddział do zbombardowania, ale jednocześnie natknęły się na AAA. A-4 próbowały zawrócić by zrzucić bomby, ale celny ogień pelotek zdjął jedną maszynę, a zaraz później niewykryte dotąd MiG-i wlazły ostatniemu Skyhawkowi na ogon i posłały go na ziemię celnymi seriami z działek.

II próba Ezechiel (USN) - brathac (NVA)
Tym razem A-4 weszły na planszę na średniej wysokości, ale też zostały wykryte i znów z lotniska wystartowały na przechwycenie MiG-i. Skyhawki bezskutecznie poszukiwały celu nad autostradą unikając przy tym ostrzału lekkiej plot. Ponieważ celu nie odnaleziono, Ezechiel podarował bomby dżungli, a przez to chyba północno-wietnamskie radary straciły namiar. A-4 próbowały wejść na ogon MiG-om, ale nie zdołały ich namierzyć. W odpowiedzi MiG-i "stanęły i zawróciły w miejscu" i celnym ogniem Nudelman-Richterów (MiG 17 ma działko N-37 kal. 37 mm i dwa NR-23 kal. 23 mm) posłały jednego Skyhawka na ziemię bez strat własnych.

wtorek, 31 marca 2009

Operacja "Iwanow" - wprowadzenie



21.V.2189 - Nowe Chengdu, system Wolf 46, obszar pod kontrolą ESU


Wojna z Kra'vakami spowodowała zmiany w doktrynach bojowych większości flot ziemskich państw. ESU nie jest tu wyjątkiem. W stoczniach Nowego Gdańska, Vegi i Chiang powstają okręty tworzone według tzw. "Nowej Szkoły". Starsze okręty przesuwane są do flot rezerwowych lub odsyłane do stoczni złomowych. W bezprecedensowym posunięciu, Najwyższe Dowództwo Vojenno-Kosmicheskey Fłoty (VKF), zadecydowało o sprzedaży pokaźnej części swojej wycofywanej floty. Obserwujemy ostatni defiladowy przelot Zespołu Wydzielonego 67.1: 17 okrętów z "VKK Piotrem Wielkim" - pancernikiem klasy Petrograd w centrum formacji. Obok widzimy "VKK Iwana Groźnego" - krążownik liniowy klasy Manchuria w asyście lekkiego krążownika klasy Tybet. Wokół w formacji paradnej widzimy jeszcze 3 krążowniki, 4 niszczyciele i 7 mniejszych okrętów, które wkrótce wzmocnią siły floty Islamskiej Federacji. Okręty udają się do stoczni remontowej, gdzie zostaną poddane przeróbkom i modyfikacjom, które umożliwią im dalszą służbę we flocie Kalifatu. Lokalizacja stoczni w systemie Wolf 46, objęta jest wojskową tajemnicą, a sam system jest rozległy i obfituje w pola asteroidów i 7 gazowych gigantów z wieloma księżycami. Szacuje się, iż Zespół 67.1 będzie stanowił znaczne wzmocnienie sił Federacji. Rzecznik Ministerstwa Obrony IF zapowiedział, iż nowe okręty mają już przewidziane zadania. Czy IF zamierza wydzielić większe siły do wsparcia sił Narodów Zjednoczonych? Tego na razie nam nie zdradzono. Pozostaje nam czekać na kolejne informacje od służb prasowych Federacji.
Z Nowego Chengdu, mówiła Re'ann Lee, UNNS (United Nations News Service)

poniedziałek, 23 marca 2009

Stargrunt 2

Wojska pancerne potrafią przełamać linie przeciwnika i zdobywać najtrudniejsze cele strategiczne. Piloci sił lotniczych są elitą i bohaterami narodowymi. Marynarze otoczeni są aurą romantyzmu od niepamiętnych czasów.

Jak więc wytłumaczyć to, że od zawsze siły zbrojne opierają się na piechocie i nawet najbardziej innowacyjni stratedzy nie widzą możliwości zmiany tego stanu rzeczy? Czemu to właśnie piechota, bez której nie da się wygrać żadnej wojny jest najbardziej pogardzaną formacją? Bo służba w piechocie to brudna robota, sprzęt najtańszy w armii i straty najwyższe. Nie ma nic epickiego w czekaniu na koniec ostrzału artyleryjskiego w pełnym błota okopie. Piechurzy to nie nieustraszeni bohaterowie, "najlepsi z najlepszych" tylko ludzie, którzy chcą przetrwać kolejną bitwę i w miarę możliwości dobrze wykonać daną przez dowódców robotę.


Nie zauważymy tego grając w Warzone, czy Warhammera 40 000, gdzie wszystkie jednostki są elitarne, uzbrojone od podeszw butów aż po czubek głowy i zawsze gotowe na szarże na wroga bez względu na straty. Taktyka piechoty z tych gier bitewnych ma tyle wspólnego z realiami pola bitwy co futbol z footballem amerykańskim.

Do tego momentu wiecie już czym Stargrunt nie jest. A oto czym jest: szybką i uniwersalną grą bitewną odwzorowującą starcia między małymi oddziałami piechoty XXI wieku lub niedalekiej przyszłości. Zasady pozwalają na prowadzenie rozgrywki bez zaglądania w arkusze z tabelami, również zmiany stanu jednostek oznacza się kolorowymi żetonami na planszy gry, zamiast notować je na kartach jednostek. Autorzy opisali możliwie szerokie spektrum istniejących oraz fikcyjnych systemów uzbrojenia i pancerza popularnych w światach SF, dzięki czemu można przekonwertować na Stargrunta Warhammera 40 000, Warzone czy choćby Gwiezdne Wojny.

Rewolucją dla wielu graczy może okazać się brak wartości punktowych przypisanych do oddziałów i pojazdów. Natychmiast rodzą się pytania: "Jak w takim razie stworzyć dwie armie o równej sile? Jak zbalansować rozgrywkę?" Prawdę powiedziawszy odpowiedź autorów na to pytanie jest wyczerpująca, ale pokrętna. Twierdzą, że żaden system punktowy nie gwarantuje równych szans na polu bitwy, natomiast kończy się wyścigiem po najnowszy super-oddział wydany w ostatnim oficjalnym dodatku. Gracze zamiast szukać ciekawych rozwiązań taktycznych skupiają się na stworzeniu armii o maksymalnej sile ognia za daną liczbę punktów. Zaś sama bitwa przypomina sceny z Bravehearta. Dwie armie pędzą na siebie po najkrótszej linii i zadają sobie w starciu straty zwykle przekraczające 50%. Epicka bzdura.

Siłą rozgrywek Stargrunta, nie jest tworzenie dopracowanej w najdrobniejszych szczegółach armii, tylko plastyczność rozgrywki i bogactwo możliwości taktycznych:
  • ranni żołnierze nie są zostawiani przez towarzyszy,
  • oddział pod silnym ostrzałem zostaje przygwożdżony, kiedy żołnierze starają się skulić przy ziemi i nie dać zabić,
  • słaby dowódca to zguba dla żołnierzy - nie wezwie na czas artylerii, nie zrozumie rozkazów przełożonych, nie rozstawi podwładnych jak należy zapewniając im dobrą osłonę,
  • szarża na pozycję wroga jest ryzykowna i zabójcza dla obydwu stron, bez co najmniej dwukrotnej przewagi nie warto próbować,
  • żołnierze w złej sytuacji szybko tracą motywację i chęć do walki i raczej wycofują się lub uciekają niż giną,
  • jeden snajper potrafi zatrzymać na pewien czas nawet całą kompanię przeciwnika.

Przebieg każdej tury gry to naprzemienna aktywacja kolejnych oddziałów piechoty lub pojazdów. Podstawowa jednostka, którą wykonujemy aktywację to drużyna (ang.: squad) od 4 do 10 żołnierzy w tym dowódca – oficer lub podoficer. Do dyspozycji mamy dwie akcje takie jak ruch, ostrzał, reorganizacja (przestawienie żołnierzy w ramach oddziału i opatrzenie rannych), przekazanie rozkazów podległym oddziałom (dla oddziałów z oficerem), wezwanie ostrzału artylerii, czy próba ukrycia oddziału przed ostrzałem, lub otrząśnięcia ich z szoku po ostrzale.

Długo by można jeszcze pisać o samym systemie i jego zaletach, ponieważ już czytając podręcznik mamy przed oczami coraz to nowe sceny i sytuacje znane z filmów i reportaży wojennych.

Jednym słowem jest to system w który chce się grać. Dodatkowo system jest całkowicie darmowy, a do gry można wykorzystać figurki modelarskie w skali 1:72, albo 15-28mm figurki z Warzone, WH40K i innych systemów bitewnych SF. Podręcznik gry i arkusze żetonów dostępne na stronie Ground Zero Games.

Poniżej krótki fabularyzowany przykład przebiegu scenariusza rozegranego w Stargrunt 2. Jest to opis jednej z pierwszych bitew rozegranych przez naszych kolegów i zamieszczony na forum www.Gildia.pl:

”Ja: ze względów politycznych, z misją ratunkową ruszają najemnicy (Polish Mercenaries) w sile dwóch 6-cio osobowych, elitarnych, oddziałów.
Cel: uratować pilotów (primary target), przy jak najmniejszych stratach własnych (min 8 żołnierzy musi powrócić).

Adam: NAC wysyła w miejsce katastrofy to co akurat stacjonuje w tym rejonie: pluton słabo opłacanych, japońskich najemników, dla których ta misja jest ostatnią rzeczą jakiej im do szczęścia potrzeba (3 oddziały, po 8 ludzi w każdym).
Cel: zniszczyć obiekt (primary) i wrogie oddziały, jeśli znajdą się na miejscu (secondary target).

Raport z pola bitwy:
od południa, w szyku bojowym zbliżają się dwa oddziały moich SpecOpsów. Od północnej strony, pluton Adama żwawo przedziera się przez las. Dowódca, synalek oficjela który miał pecha załapać się na tę misję zaszył się ze swoim oddziałem w zagajniku, pozostałe dwa oddziały szybko docierają do granicy lasu. Pechowo dla Adama, jeden z jego oddziałów wkracza wprost na własne pole minowe - aktywując jedną z min. Nic dziwnego, oto efekt braku przezorności dowódcy tych żółtodziobów) tak to jest, jak się "odpuszcza" mission briefing! Drugi oddział realizuje rozkaz dowódcy - ostrzeliwuje gunshipa! Na szczęście dla pilotów, nie strzelają zbyt dobrze. W tym czasie mój squad Beta, ponaglony dźwiękami strzelaniny i wybuchem dopada krawędzi lasu - widok - gunship nietknięty, wróg po drugiej stronie polany!

Ogień zaporowy na oddział Adama i na razie załoga gunshipa jest względnie bezpieczna. Tym czasem mój oddział Alfa powoli przedziera się przez moczary, jednocześnie dowódca Alfy analizuje sytuację w jakiej znalazł się oddział Beta: związać oba wrogie oddziały w wymianę ognia, w przypadku strat, wycofać się do lasu na bezpieczną odległość. Patrol graniczny Adama nie zmienia swej pozycji na skraju lasu - skupia się na tym by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu - rozwalić pilotów i mój oddział Beta. O dziwo, jego pluton commander nawet wie co robi! Oddział Beta dotstaje baty, mimo że dzielni spec-opsi posłali do piachu prawie cały squad wroga i przeżyli salwy z ręcznych wyrzutni rakiet IAPR (przeciwpiechotne), to mój secondary target pozostał już poza zasięgiem: 4 KIA.

Dowódca Alfy decyduje się rozdzielić swój oddział - heavy gunner lokuje się na południowo-zachodnim skraju polany i na szczęśćie odwraca uwagę większego oddziału Adama od gunshipa. Szansa dla oddziału Beta - mimo że stan oddziału zmniejszony z 6-ciu do dwóch ludzi, commando trzyma się dzielnie i decyduje się na bohaterskie przejęcie pilotów z wraku! Adam na moje niszczęście uporał się z heavy gunnerem Alfy rujnując całkowicie moje nadzieje na utrzymanie secondary target . Strzela do pilotów i dwójki komandosów z Bety! Biorąc pod uwagę słabe wyszkolenie jego ludzi - piloci cali i zdrowi czmychają do lasu, a oddział Beta bohatersko ich zabezpiecza. Niestety, jeden z Beta-SpecOpsów ginie, drugi zostaje ranny! Alfa śpieszy więc na ratunek. Mimo, że primary target już osiągnięty, SpecOpsi nie zostawiają swoich ludzi na pastwę wroga! Pod ciężkim ostrzałem - udaje im się przejąć rannego i następnie wycofać się do lasu. Dzielny pluton commander Adama, widząc że ucieka mu z przed nosa szansa na awans, daje rozkaz swoim ludziom: 'ubij!'

Jakie było me zdziwienie, gdy Adamowych 5-ciu rekrutów rozstrzelało moich 6ciu SpecOpsów zaledwie 4 cale od krawędzi planszy!!”

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...