wtorek, 2 czerwca 2009

Wielka porażka małej floty ESU

Dziś rozegrałem (nie "miałem przyjemność rozegrać" ale o tym dalej) pojedynek małych flot patrolowych w opisywanym już na Jedynej i Słusznej systemi Full Thrust. Były to 1000 punktowe floty Eurazjatyckiej Wspólnoty Solarnej (ESU) prowadzonej przez Borsuuka i Cesarskiej Japonii (IJ) przez kolegę Standarda, oparte o kilka krążowników i drobne statki eskortowe.

Flota ESU postawiła tradycyjnie na ciężkie niszczyciele Wołga, 2 krążowniki - ciężki Woroszyłow i lekki Kiang w towarzystwie 4 kanonierek i 2 korwet. Uzbrojenie ich stanowły baterie laserów klasy średniej i ciężkiej za wyjątkiem kanonierek uzbrojonych w jednostrzałowe zasobniki rakiet niekierowanych.

Cesarska marynarka Japonii wystawiła jeden krążownik liniowy z kluczem ciężkich myśliwców na pokładzie, dwa niszczyciele rakietowe w roli eskorty i 8 kanonierek i kutrów rakietowych. Nie było to rozwiązanie zaskakujące dla tej floty, gdyż jej konstrukcje stawiają po pierwsze na myśliwce, po drugie na rakiety i po trzecie na mobilność.

Pierwsze dwie rundy spędziliśmy na zbliżaniu się do siebie formacji na zasięg strzału. W trzeciej padły już pierwsze strzały. zniszczeniu uległy 2 wysuwające się do ataku kanonierki ESU i 1 kanonierka IJ, a niewielkie zniszczenia jednemu z niszczycieli ESU zadał klucz myśliwców samemu tracąc jedną maszynę.

Czwarta runda okazała się decydującą. Zbyt wolno poruszająca się formacja ESU dostała się pod zmasowany ostrzał rakiet kierowanych wystrzelonych przez niszczyciele i krążownik IJ. Szczęśliwie wycelowana salwa rozniosła moje maszyny w proch. W jednym momencie straciłem obydwa krążowniki i jeden z niszczycieli. Swoim ogniem laserów uszkodziłem krążownik liniowy IJ ale nie wystarczająco, żeby skłonić japończyków do zakończenie starcia a ostrzał tegoż krążownika zestrzelił drugi z moich niszczycieli.



Pozostawszy z jednym niszczycielem, jedną korwetą i dwoma kanonierkami uznałem to za dobry moment do poddania partii i podziękowałem Standardowi za ważną nauczkę: zawsze nabierać maksymalnej prędkości przeciwko rakietom, gdyż tylko możliwość znacznego oddalenia się od pierwotnego toru lotu pozwala na uniknięcie salw rakietowych.

Może i była to bajka z morałem, ale nie da się uniknąć jednej konkluzji. Zostałem zawstydzająco rozbity i pokonany nie zadając przeciwnikowi niemal żadnych strat. Zabawa, przyznaję, była przednia ale przyjemność niewielka.

Dziękuje Standardowi za dobrą grę i szykuję się na rewanż.

2 komentarze:

  1. Ja również dziękuję za dobrą grę i oczywiście służę swoją osobą w następnych bitwach, nie wiem czy nadal będę grał Japończykami, ale mnie to bardzo kusi, mimo sporych wad tej floty

    Drobne sprostowanie, to były ciężkie, szturmowe myśliwce ale nie okazały się zbyt skuteczne i odporne mimo to,
    wniosek trzeba używać ich więcej lub wybierać słabsze okręty jako cele bo np superniszczyciel ESU zniszczył pół skrzydła jedną salwą

    i miałem nie 8 kanonierek i kutrów rakietowych ale 9 łodzi szturmowych, 4 wyposażone w rakiety (4 wyrzutnie) i 5 w średnie baterie laserowe (2 x 2 beam) :) poza tym super opis i dokładny

    jakby nie te rakiety to byś mnie zmasakrował bez problemu, bo zamiast wykorzystać większą szybkość i zwrotność i zajść cię z flanki, pchałem się jak kamikaze prosto pod twoje lufy, ech obydwaj się sporo nauczyliśmy :):)

    OdpowiedzUsuń
  2. czy się nauczyliśmy - czas pokaże

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...