środa, 17 czerwca 2015

Pyrkon 2015 - relacja

No i po kolejnym Pyrkonie. Konwencie pełnym  (30 tys. narodu się przewinęło) ludzi poprzebieranych fajnie, poprzebieranych dziwnie, pięknych dziewcząt i dziewcząt,  którym ktoś powinien jednak powiedzieć że czarny nie wyszczupla aż tak bardzo, oraz całej masy geeków młodych i starych (czyli moja kategoria).

Oczywiście na konwent jechałem w ramach Solaris7.com.pl. Tym razem pojechałem autem zabierając ze sobą kolegów PsBorsuka, Skyhawka i Napoleona  (ktoś musiał płacić za autostradę nie? ;)). Poznań przywitał nas dobrą pogodą i eskortą pary F-16. Nie wiem czy dobrym pomysłem organizatorów konwentu była akredytacja tylko przy jednym z wejść na targi bo kolejka do wejścia była dość długa. Na szczęście jako twórcy programu mieliśmy oddzielną kasę i bezproblemowo dotarliśmy do środka.




Piątek

W oczekiwaniu na mój event pograłem wpierw w przygotowaną przez Ryokena i SeeMa kampanię w Alpha Strike opartą na scenariobooku Operation Flashpoint. W 3062 roku na planecie Kaumberg w Zjednoczonej Wspólnocie dochodzi do zamieszek i aktów terrorystycznych, podsycanych przez dwa główne rody na planecie: Lestradów (popierających Katarzynę Steiner-Davion) i Haseldorfów  (popierających jej brata Victora). W środku tej zabawy między wampirami-metalowcami i Słonecznym Patrolem,  tkwiliśmy my jako najemnicy wynajęci przez władze Kaumberg do pilnowania porządku. Nasze (tj. moje, Aza, Lehto, Spellsingera i Kingbrucelee) składały się z Grasshoppera, Hunchbacka, Shadowhawka i Jennera oraz pojazdów Patton i Drillson i ochraniały cywilną demonstrację w środku miasta. Ryo dowodził Lestradami, a SeeM Haseldorfami,  którzy postanowili wyrównać swoje rachunki w tym samym centrum.

Początkowo nie mieszaliśmy się w konflikt starając się jedynie ochronić cywilów, ale w końcu któryś z nadpobudliwych Lestradów wziął na cel mojego 'hoppera i trzeba było zrobić z nimi porządek. Oczywiście wykorzystali to także Haseldorfowie atakując nasze odsłonięte tyły. Nie dane było mi dokończyć bitwy bo zaczynał się mój event, ale słyszałem później że koledzy spisali się znakomicie zdobywając lancę Mechów przeciwników jako salvage.


W mój scenariusz pt. Wielka Ucieczka zagrali MvB dowodzący stroną Słowa Blake'a oraz Robsal dowodzący Davionami. W skrócie, tuż przed świtem, lanca Mechów Davionów  (Sagittaire, Argus, Owens,  Javelin) miały obezwładnić obronę blakistowskiego obozu jenieckiego aby można było z niego wyrwać daviońskich jeńców i ważnego agenta MIIO. Posiłki dla WoB pojawiały się co 6 tur, lub w ramach losowego wydarzenia. Pojazd wywożący agenta mógł pojawić się od 6 tury lub wcześniej w ramach losowego wydarzenia. Inne wydarzenia dotyczyły niespodziewanych posiłków dla Blakistów  (Manei Domini w Grigori), możliwego nalotu Daviońskich VTOLi, działań oddziału sił specjalnych lub ewentualnej kradzieży jednego Blakistowskiego Mecha. Wyniki tego scenariusza miały wpływ na mój kolejny event, czyli większe starcie w Alpha Strike'a na makiecie.
Lanca Davionów wkracza do akcji

Losowo na patrolu wokół bazy krążyły Blakistowski Buccaneer i Galleon GAL-104. Dodatkowo bazy broniły trzy lekkie przeciwpiechotne wieżyczki i oddział lekkiej piechoty do tłumienia zamieszek. Robsal śmiało poprowadził swoje Mechy naprzód niszcząc jedną z wieżyczek i uszkadzając drugą, podczas gdy na pole bitwy dotarły prowadzone przeze mnie Gobliny II mające za zadanie załadować jeńców. Nagłe pojawienie się na polu bitwy Grigori spowodowało zmianę celu dla Argusa, który nie zdążył wyłączyć trzeciej wieży, zanim ta nie zmasakrowała jednej grupy POWów. Ten sam Argus biegnący aby osłonić drugą grupę nie wyrobił na zakręcie i wpadł w budynek blakistowskich koszarów,  grzebiąc pod gruzami część oddziału piechoty WoB,  która metodycznie odstrzeliwała drugą grupę jeńców.

W międzyczasie w miejsce zniszczonego Galleona pojawił się blakistowski SRM Carrier,  który salwami Streaków 4 zdemolował napęd jednego z Goblinów, zanim sam nie został wyłączony z walki. Ujawniły się także daviońskie Infiltratory II, które załatwiły resztę piechoty Blakistów w koszarach. Sagittaire i Argus prowadziły zacięty pojedynek z Grigorim poważnie go uszkadzając, jednakże zdążył on przed swym zniszczeniem zepsuć napęd drugiego Goblina i uniemożliwić ewakuację jeńców.  Na szczęście akcja odbicia agenta MIIO odbyła się sprawnie i przewożący go Maxim zdążył opuścić pole bitwy bez uszkodzeń. Załogi Goblinów wraz z pozostałymi jeńcami i Infiltratorami musiały zwiać na własną rękę.

Na tym zakończyłem piątkową zabawę na konwencie.

Sobota

Na sobotnie przedpołudnie miałem zaplanowane przeprowadzenie dużej bitwy w Alpha Strike, mającą być kontynuacją scenariusza z piątku. Do tego celu przez dwa miesiące przygotowywałem makietę i papierowe budynki. Niestety nikt nie miał ochoty pograć, bo każdy już grał w coś innego.  W sumie ich strata :P. Dlatego przedstawiam tylko galerię zdjęć makiety i kilkoma założeniami scenariusza.
Ciężkie czołgi broniące centrum miasta.
Lanca średnich pojazdów i Blakistowski atak z flanki
Davioński pojazd HQ i wsparcie artylerii rakietowej oraz strategiczny most
Blakistowski desant atmosferyczny i wsparcie z powietrza
Lotnictwo Szat
Daviońskie posiłki
I jeszcze trochę posiłków

Pole walki
Żeby mi się nie nudziło postanowiłem popatrzeć w co grają na innych stołach.  Na pierwszy rzut poszedł X-wing, prezentowany przez lokalną poznańską grupę fascynatów tej gry. Na początku jako pilot X-winga dałem się zestrzelić parze TIE Fighterów, ale później przypomniało mi się że mam ze sobą okazyjnie kupionego A-winga do tej gry. I tym razem obie gały nie miały szans. Gra jest prosta i całkiem fajna. Manewry ruchu przypominają nieco stare Wings of War. Latanie w kosmosie oczywiście wygląda inaczej, ale jest filmowo i nie ma co się tu czepiać.  Gra ma tylko jeden poważny feler. Finansowy próg wejścia w nią jest dla mnie nie do zaakceptowania,  zwłaszcza w mojej aktualnej sytuacji finansowej. 130-150 zł za sam starter gdzie dostaje się tylko X-winga i dwie gały. Boostery z jednym modelem to koszt ok. 50 zł. Musiałbym wygrać w totka żeby się móc tym dalej pobawić. Na razie podziękuję. Mam i tak wystarczająco drogie hobby.

Następnie przerzuciłem się na większe okręty w Full Thrusta i dałem sobie zniszczyć wydzieloną grupę okrętów NAC przez krążowniki rakietowe ESU. Właśnie dlatego nie lubię grać na kinowy ruch. Poza tym nie umiem się bronić przeciwko rakietom w tej grze.

O 14 zagrałem w Tommorrow's War prezentowane przez kolegów Wookusha i Thomasa. System ten to kolejny bitewniak sf oparty na figurkach w skali 15mm. Scenariusz był prosty: mały oddział sił UE miał za zadanie wyłączyć przynajmniej dwa generatory zakłóceń aby umożliwić lotniczy atak na bazę bronioną przez japońskich najemników. Z początku moim przeciwnikiem był Az, a po jego ucieczce z pola walki, Thomas. Autorzy scenariusza nieco przesadzili z wyposażeniem najemników, którzy rozstrzelali moje oddziały zanim zdążyły cokolwiek mądrego wymyślić. Inna sprawa że nie bardzo potrafiłem samemu coś zadziałać. Przy drugim podejściu poszło mi lepiej, ale zadania nie udało mi się wykonać, bo rzuty na ataki powietrzne miałem strasznie kiepskie. TW to kolejny dobry bitewniak sf w 15mm. Znalazłem w nim dużo nawiązań do starego Stargrunta II, jednakże gra jest dużo bardziej płynna, ma dużo lepsze rozwiązania co do pojazdów, sieciocentryczności oddziałów i możliwości grania nie tylko ludźmi. Zdecydowanie polecam.


Ostatnim eventem soboty był zorganizowany przeze mnie turniej CBT, klasycznie na zasadach Open 3.0. Wzięli w nim udział Kingbrucelee, Lehto, Spellsinger, Kharim, Gutek, Robsal, MvB, Amraath, Ryoken, SeeM i Az.  Warto wspomnieć tu o tym pierwszym zawodniku, który był zupełnie zielony w temacie, mimo to dzielnie stanął do walki, oraz o Robsalu, który mimo ostatecznej porażki, walczył do końca i zdawał kosmiczne testy Pilotażu z uszkodzonym żyroskopem. Do drugiej tury weszli Amraath  (z dziką kartą, jako zwycięzca poprzedniego turnieju), Gutek,  Ryoken,  MvB,  Lehto i Az. Ostatecznie zwycięzcą został Gutek,  który pilotując od początku turnieju Verfolgera  (jedną z najbrzydszych figurek Mechów ever) pokonał po kolei Spellsingera, MvB a w finale Lehta i Ryokena, zgarniając jako nagrodę główną model Maraudera II z Ral Parthy.
Ostateczny cios

Niedziela

W niedzielę wraz z Ryokenem i Azem przetestowaliśmy Gruntz używając do tego figurek 15mm od Ryokena, 3/4 mojej makiety i nieco terenu od Aza. Ponieważ to była testowa bitwa mieliśmy generalnie wyrównane siły złożone z plutonu piechoty  (2 drużyny lekkiej piechoty, drużyna piechoty szturmowej,  dowódca, medyk, inżynier i haker), pojazdu  (transporter opancerzony lub samochód zwiadowczy) i mecha. Ryoken wziął jedną stronę, drugą podzieliliśmy z Azem między sobą. Już na początku wyjątkowe rzuty Aza spowodowały zniszczenie wrogiego mecha jednym strzałem  (chyba Ryo przesadziłeś z uzbrojeniem - IMO Heavy Missiles to odpowiednik MLRSa, a nie BTechowych LRMów). Reszta bitwy toczyła się zmiennymi kolejami, przećwiczyliśmy ogień zaporowy, rozjeżdżanie piechoty pojazdem i jej transport na polu walki, pierwszą pomoc i polowe naprawy, ciskanie granatami  itp. Niezbyt tylko mi się podoba sztywne ustawianie liczebności oddziałów piechoty, no ale to akurat łatwo ominąć oraz fakt że pojedyncze figurki zasłaniają sobie linię widoczności.  O wiele bardziej podoba mi się rozwiązanie z TW, gdzie LoS wyznaczany jest od centrum oddziału. Gruntz ma jednak jedną niepowtarzalną zaletę - generyczność. Można sobie za jej pomocą zrobić bitwy z dowolnego uniwersum sf,  od Gwiezdnych Wojen, przez Aliena i Starship Troopers do dowolnej książkowej military sf. Mechanika jest prosta, ale trzeba się nieco narzucać 2k6,  przez co gra może nieco spowalniać. Wartoby jednak przetestować alternatywne metody aktywacji, bo typowe IGO-UGO już jest nieco przestarzałe.



I to było na tyle.  Dziękuję organizatorom Pyrkonu, a zwłaszcza Czakiemu, który trzymał pieczę nad działem bitewniaków, wszystkim znajomym z grona Solaris7.com.pl i tym których dane było mi poznać.  Przednia zabawa jak zawsze. Do zobaczenia za rok.

3 komentarze:

  1. "Z początku moim przeciwnikiem był Az, a po jego ucieczce z pola walki ..."

    Poszedłem szukać nowych przeciwników bo twoi żołdacy padli jak muchy i po chwili nie miałem już z kim walczyć ;P Z Thomasem grałeś drugi raz ten sam scenariusz :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie, uciekłeś w chwili tryumfu :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Po prostu "zieloni" tak mają :P
    Fajnie, że się w końcu zebrałeś na opisanie ;) Ja w swoim dodałem w końcu zdjęcie z naszej podróży ;)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...