Po wielu grach w Full Thrust, w których wiernie trzymałem się sowieckiej floty ESU. Postanowiłem wreszcie dać szansę innym frakcjom. Ponieważ lubię prostotę, to z siermiężnych jednostek eurosolarnych przesiadłem się na toporne okręty NSL.
Wynik muszę uznać za ciekawy, mimo że przegrałem z nijakim-uniwersalnym NAC.
- Sternik, Scheisse... Lewo na burt! - Kontradmirał Drewczenko prawie wyskoczył już z fotela na mostku ciężkiego pancernika flagowego 34tej floty Nowej Ligi Szwabskiej. - Pełna moc na tych durnych silnikach manewrowych! Zaraz nam ci wszyscy j***** konfederaci wejdą na dupę!
Bitwa jak dotąd szła po myśli Kontradmirała. Skoncentrował wszystkie swoje okręty na lewej flance idącego rozciągniętą ławą przeciwnika. Stracił jeden niszczyciel z awangardy wyłączając z walki obydwa krążowniki rakietowe Konfederacji Nowoanglijskiej.
Jednak w tym czasie pozostałe okręty NAC ciągle przyspieszały, coraz mocniej wchodząc mu na burtę i na rufę.
Mimo ognia zaporowego drednot Konfederacji zbliżał się wbijając kolejne salwy z graserów w kadłub mniejszego pancernika. Komandor Von Spetke coraz chwila donosił o kolejnych zniszczeniach swojego okrętu.
Drevczenko wiedział jak bardzo ten faszysta nim gardził, zresztą ze wzajemnością. Cała kariera Von Spetkego opierała się na koneksjach rodzinnych i sztywnych plecach. Drevczenko nie mógł mieć nadziei na żadne awanse. Był Ukraińcem, co więcej zaczynał służbę wojskową we flocie Związku Euroazjatyckiego. Są tacy co uważają go za zdrajcę. Zwłaszcza tacy, którzy nie mają pojęcia o wojnie.
Dowodząc okrętami ESU potrafił pokonać każdego przeciwnika. Zwrotne, wytrzymałe i dobrze uzbrojone. Gdyby miał tu dzisiaj, Mandżurię albo Kilka Tybetów, Anglicy nie wydostaliby się ze strefy śmierci.
Tymczasem te szwabskie krowy nie chcą skręcać. A Von Spetke może mieć tym razem racje. Drednot NAC powinien już zacząć tracić zdolności bojowe, ale nadal pruje ze wszystkich dział do Spetkego. Za chwilę wyjdzie poza kąt ostrzału torped, co oznacza że zostaną im same boczne baterie laserowe, a to niewiele na otoczonego polem siłowym drednota. Mimo najwyższych wysiłków maszynowni i pilotów kolejne działa musiały ucichnąć, kiedy potężny okręt przeciwnika usuwał się poza ich pole ostrzału.
Błysk na jednym z ekranów taktycznych zasygnalizował kolejne trafienie w pancernik Von Spetkego tuż po tym, jak dwa okręty zwiadowcze podeszły do niego kursem kolizyjnym i dopiero w ostatniej chwili przed kolizją odbiły trafiając pod zmasowany ogień.
- Pane admirale, komandor Von Spetke wywołuje Pana na wizji.
- Połączyć!
Spocony Von Spetke stał nieruchomo. Było słychać wrzaski załogi na mostku próbującej opanować, w tle widać było jednego z oficerów patrzącego z przerażeniem na swojego dowódcę.
Za jedno Drewczenko podziwiał potem Von Spetkego do końca życia. Komandor Kriegsmarine dał w ostatniej chwili życia dowód charakteru. Nie powiedział ani słowa do wyższego rangą oficera, którego nienawidził i który odpowiadał za jego nadchodzącą śmierć. Dzięki kilkuletniej znajomości Drewczenko dostrzegał na twarzy Von Spetkego bezbrzeżną wzgardę dla jego osoby, dla jego narodowości i jego metod dowodzenia. Chociaż dla Drewczenki zdawało się to wiecznością, połączenie trwało kilka sekund, po czym potężny pancernik klasy Graf Spee przestał istnieć rozniesiony na strzępy przez oddaną z niewielkiej odległości salwę drednota.
Niszczyciele eskortowe również były w opałach, tylko jeden był jeszcze w dobrym stanie. Został z tyłu i niemal burta w burtę z drednotem ostrzeliwał go. Pozostałe choć nadal w gotowości bojowej były już mocno pogruchotane.
W ostatniej chwili Drewczenko próbował ratować sytuację i odbijając w przeciwnym kierunku przechwycić rozpędzonego drednota, jednak nawet ta ciężka jednostka była bardziej zwrotna od pancernika NSL. Drednot wyhamował i tym razem pruł do pancernika dowodzenia.
Kolejne dwa niszczyciele padły pod ostrzałem. Drednot jak po sznurku podążał za Drewczenką.
Wciąż mając przed oczami dumną postawę Von Spetkego kontradmirał dał rozkaz do odwrotu.
Gratuluję Pawle!
Mimo, że na początku kostki bardzo chciały cię skrzywdzić doskonale wykorzystałeś małą manewrowość okrętów NSL.
piękny i dokładny opis Michale,
OdpowiedzUsuńale drobne sprostowanie
nie krążowniki rakietowe ale CE furious wersja rakietowa no i zapomniałeś o dzielnym CE suffolk/e który walczył 6 sob`ami :)))) nie odstępując mojego flagowego SDN na krok, dopiero na koniec gdy rozdzieliłeś flotę, mój SDN pogonił za twym pancernikiem a CE suffolk/e z 1 skrzydłem myśliwców stawił czoło twoim 2 niszczycielom :)
NSL fajna flota, dużo beamów, pancerza,struktury, sobów, ADFC,parę niszczycieli z rakietami, torpedy są częstym wyposażeniem, ale manewrowość cięższych okrętów woła o pomstę do nieba :)))
a NAC, mimo złej konfiguracji (wywiad twierdził że będę walczył z lotniskowcem + eskorta) radzi sobie, okręty wszechstronne szybkie,z tarczami, są rakiety, torpedy trochę ADFC, tylko brak im wyraźnego rysu, przez tą wszechstronność :)
Pozdrawiam i czekam na następną grę
Ps jedno mnie przeraziło: każdy twój pancernik miał więcej beamów niż mój SDN + jeszcze torpedy, gdyby nie 2 grasery, tarcza i manewr oskrzydlający (który ledwo wyszedł) miałbym przerąbane :) bo siłą ognia biłeś mnie ponad 2:1
Gry na punkty nie są fascynujące. Potrzeba wam scenariuszy.
OdpowiedzUsuń