Kolejna porcja Basic Impetusa.
Tym razem z dalekiej Wielkopolski przybył do mnie Gurek i racząc się ze mną winem poprowadził wojska Andegawenów przeciwko sycylijskim powstańcom podczas Sycylijskich Nieszporów.
Gurek miał do dyspozycji trzy oddziały ciężkich normańskich rycerzy zdolnych zmieść z powierzchni Ziemi niemal każdą z wrogich jednostek, oddział harcowników z lekkimi kuszami, dwa oddziały ciężkiej piechoty i zwarty oddział łuczników.
Ja miałem do dyspozycji oddział ciężkiej jazdy szlachty sycylijskiej (gorszej od normańskiej), oddział lekkiej konnicy, dwa oddziały miejskich włóczników, dwa miejskie oddziały ciężkich kuszników z pawężami, dwa oddziały marnej piechoty feudalnej i dwie grupy harcowników z kuszami.
Przewaga liczebna po mojej stronie, ale tylko 5 z moich jednostek była zbliżona wartością bojową do Andegawenów.
Pierwsza bitwa
Atak tłuszczy sycylijskiej na niemal całkiem odsłoniętym terenie, zakończony szarżą rycerzy Gurka na moje prawe skrzydło tak udana, że po jej zakończeniu zostało mi tylko pięć jednostek na lewym skrzydle.
Moja armia została rozbita kosztem tylko jednego harcownika andegaweńskiego.
Druga bitwa
Obrona sycylijczyków w zwężeniu pomiędzy rzeką a jeziorem.
Tym razem rycerze normańscy przeliczyli się atakując bez wsparcia piechoty na moje główne siły w ciasnym terenie.
Zaczęli dobrze, jeden z ich oddziałów jednym uderzeniem zmiótł dwie jednostki wiejskiej piechoty próbujące ich zajść od flanki podczas pokonywania przez nie rzeki. Niestety impet uderzenia wciągnął rycerzy w strumień, uniemożliwiając im szybkie dołączenie do uderzenia na moją linię piechoty i kuszników miejskich.
Rycerze po stronie jeziora z zaskoczeniem wycofali się przed wściekłą obroną harcowników, zostawiając wysunięty naprzód oddział generała na pastwę moich ciężkich kuszy.
Tymczasem moja ciężka i lekka kawaleria prawą stroną ominęła jezioro i ściągnęła uwagę całej wrogiej piechoty. Lekka jazda przemknęła obok piechoty wchodząc na tyły wroga, a sycylijscy rycerze zostali zatrzymani przez łuczników i harcowników, którzy skoncentrowanym ostrzałem dezorganizowali ich szyk.
Spowolniło to znacznie działania na tej flance.
Sprawy znowu zaczęły wyglądać czarno dla buntowników. W środku rycerze normańscy przegrupowali się i rozbili jeszcze harcowników, kuszników i jednych włóczników. Armia była na skraju załamania morale.
Andegaweni ponieśli jednak przy szarży spore straty. Tylko jeden oddział rycerzy pozostawał nienaruszony. Oddział generała stracił połowę dzielności bojowej, a trzeci był już całkiem rozbity. Do tego rycerze byli zdezorganizowani i okrążeni przez kuszników i harcowników. Oddział generała nie zdołał wydostać się z pułapki, a resztka rycerzy skazana była na śmierć z rąk ścigających ich bezlitośnie harcowników.
Sprawy rozstrzygnęła jednak lekka kawaleria, wykonując pełne okrążenie wokół piechoty i łuczników normańskich, po czym szczęśliwą salwą rozbiła łuczników.
Dobre armie, dobry teren, dobrzy gracze ;) - dobra zabawa.
Tym razem z dalekiej Wielkopolski przybył do mnie Gurek i racząc się ze mną winem poprowadził wojska Andegawenów przeciwko sycylijskim powstańcom podczas Sycylijskich Nieszporów.
Gurek miał do dyspozycji trzy oddziały ciężkich normańskich rycerzy zdolnych zmieść z powierzchni Ziemi niemal każdą z wrogich jednostek, oddział harcowników z lekkimi kuszami, dwa oddziały ciężkiej piechoty i zwarty oddział łuczników.
Ja miałem do dyspozycji oddział ciężkiej jazdy szlachty sycylijskiej (gorszej od normańskiej), oddział lekkiej konnicy, dwa oddziały miejskich włóczników, dwa miejskie oddziały ciężkich kuszników z pawężami, dwa oddziały marnej piechoty feudalnej i dwie grupy harcowników z kuszami.
Przewaga liczebna po mojej stronie, ale tylko 5 z moich jednostek była zbliżona wartością bojową do Andegawenów.
Pierwsza bitwa
Atak tłuszczy sycylijskiej na niemal całkiem odsłoniętym terenie, zakończony szarżą rycerzy Gurka na moje prawe skrzydło tak udana, że po jej zakończeniu zostało mi tylko pięć jednostek na lewym skrzydle.
Moja armia została rozbita kosztem tylko jednego harcownika andegaweńskiego.
Druga bitwa
Obrona sycylijczyków w zwężeniu pomiędzy rzeką a jeziorem.
Tym razem rycerze normańscy przeliczyli się atakując bez wsparcia piechoty na moje główne siły w ciasnym terenie.
Zaczęli dobrze, jeden z ich oddziałów jednym uderzeniem zmiótł dwie jednostki wiejskiej piechoty próbujące ich zajść od flanki podczas pokonywania przez nie rzeki. Niestety impet uderzenia wciągnął rycerzy w strumień, uniemożliwiając im szybkie dołączenie do uderzenia na moją linię piechoty i kuszników miejskich.
Rycerze po stronie jeziora z zaskoczeniem wycofali się przed wściekłą obroną harcowników, zostawiając wysunięty naprzód oddział generała na pastwę moich ciężkich kuszy.
Andegaweni zaznaczeni na niebiesko, sycylijczycy beżowi.
Oddział piechoty bezpośrednio "nad" jeziorem też powinien być zaznaczony jako andegaweński.
Tymczasem moja ciężka i lekka kawaleria prawą stroną ominęła jezioro i ściągnęła uwagę całej wrogiej piechoty. Lekka jazda przemknęła obok piechoty wchodząc na tyły wroga, a sycylijscy rycerze zostali zatrzymani przez łuczników i harcowników, którzy skoncentrowanym ostrzałem dezorganizowali ich szyk.
Spowolniło to znacznie działania na tej flance.
Sprawy znowu zaczęły wyglądać czarno dla buntowników. W środku rycerze normańscy przegrupowali się i rozbili jeszcze harcowników, kuszników i jednych włóczników. Armia była na skraju załamania morale.
Andegaweni ponieśli jednak przy szarży spore straty. Tylko jeden oddział rycerzy pozostawał nienaruszony. Oddział generała stracił połowę dzielności bojowej, a trzeci był już całkiem rozbity. Do tego rycerze byli zdezorganizowani i okrążeni przez kuszników i harcowników. Oddział generała nie zdołał wydostać się z pułapki, a resztka rycerzy skazana była na śmierć z rąk ścigających ich bezlitośnie harcowników.
Sprawy rozstrzygnęła jednak lekka kawaleria, wykonując pełne okrążenie wokół piechoty i łuczników normańskich, po czym szczęśliwą salwą rozbiła łuczników.
Dobre armie, dobry teren, dobrzy gracze ;) - dobra zabawa.