Że już działa? Ok, dzięki Mika. Hm od czego tu zacząć. Mamy rok 2140ty...któryś. Ja nazywam się Tadek Dąbrowski i jakieś 100 lat temu byłem lansjerem FutureSportu w drużynie Błękitnych Piorunów. Co to był FutureSport? Teraz to już nieważne. Chodzi o to że miałem wystarczająco dużo kasy by dać się zamrozić kiedy zaczęły spadać bomby. Miałem jednak spać nieco dłużej... 2 tygodnie temu zadziałała awaryjna sekwencja wybudzania mojego hibernatora. Dobrze że medkomp wpompował we mnie wtedy końską dawkę stymulantów bo nie byłem przygotowany na widok jaki mnie czekał. Na komorze obok stała pieprzona mrówka wielkości kucyka i wyżerała zawartość hibernatora. Chryste! Dobrze że do swojej komory zabrałem swoją elektrolancę, bo mogłem potraktować nią drugą mrówę, która próbowała dobrać się do mnie!! Później do bunkra w którym spałem wpadła Mika z jeszcze jednym kolesiem, którego imienia nie zdążyłem już poznać, bo dostał kwasem i umarł w konwulsjach. Mika pomogła mi wyjść z hibernatora, ale wtedy któraś z mrówek chyba chciała wejść przez sufit bo zaczął walić się nam na głowy. Szczęna niemal mi opadła na ziemię kiedy ta drobniutka laska wyciągnęła w górę rękę, zaświeciły się jej oczy, a nad nami powstało pole siłowe od którego odbiły się te wielkie kamory! Przypomniałem sobie że komora miała swój system obronny do którego każdy hibernatus miał swoje hasło. Udało mi się go uruchomić, ale uruchomił się tylko jeden robot bojowy klasy Steelhead. Model szturmowy chyba bo ruszył z kopyta i spopielił mrówy miotaczem ognia. Tego dnia miałem już dość, więc sobie odpuściłem i straciłem przytomność.
Mika wprowadziła mnie w rzeczywistość. Wyszło na to że wybombardowaliśmy się wszyscy równo na atomowo, co zakończyło cywilizację jaką zapamiętałem. Teraz na pustkowiach szwędają się mutanty i mechaniczne pozostałości starych armii, czyli androidy i roboty. Miasta leżą w ruinie, państwa upadły, a na ich gruzach powstały zupełnie nowe twory. Brave new world w rzeczy samej. Mika robiła za Sępa, przeszukiwacza ruin w poszukiwaniu reliktów z dawnych czasów. Całkiem nieźle zna się na technice. Zmostkowała mi smartfona, żeby działał bez karty SIM. Chociaż sobie pamiętnik nagram.
Niespodzianek nie było końca, kiedy następnego dnia napotkałem na karawanę przewożącą niedźwiedzia w klatce. Zanim zdążyliśmy podejść bliżej ktoś załatwił tych kilku kolesi z dystansu po snajpersku. Kiedy podeszliśmy bliżej, znów szczena opadła mi na ziemię, bo misiek przemówił łamaną polszczyzną. Zaiste ciekawe to czasy, kiedy to niedźwiedzie gadają miast wpierniczać miód z barci. Snajperką okazała się Wera, która zjawiła się za chwilę. No i zagrałem bohatera, bo jeden niedostrzelony karawaniarz zamierzył się na nią z kosą i musiałem dobić go lancą. Za chwilę wyszło że wcale nie musiałem, bo nóż ześlizgnął się po stalowej kości Wery. Bo Wera okazała się androidem, sztucznie wyhodowanym żołnierzem, zrobioną przez Ruskich podczas Trzeciej Światowej. Wyszło na to że pracuje teraz dla Wolnego Miasta Łodzi, a karawaniarze robili dla humanistów z Białegostoku. Jak posłuchałem to chyba raczej nazistów. Mr. Bear miał dla ich zabawy gryźć się z kimś na arenie. Wolne Miasto Łódź - dobrze wiedzieć że moja rodzinna mieścina nadal stoi i ma się dobrze. Chyba warto odwiedzić stare śmieci. Zwłaszcza, że Mika gapi się na mnie jak w relikt ze starych czasów, Bot przypisany jest do mnie kodem, Mr. Bear twierdzi że ma u mnie dług honorowy, a Wera? Kto to wie? Zawsze byłem tolerancyjny, choć za moich czasów tolerancja odnosiła się do orientacji seksualnej i koloru skóry. A teraz mam w drużynie mutantkę, gadającego zwierza, androida i robota bojowego. W sumie, czemu nie?
Tadeusz Dąbrowski - Człowiek
Quality: 2 Combat: 2
Cechy: Leader, HtH Specialist
Ekwipunek: Energetyczna broń ręczna, 2 baterie, 4 jednostki jedzenia
Mika - Mutant
Quality: 4 Combat: 3
Cechy: Telekinetic Shield
Ekwipunek: Granat (Plazma)
Wera - Android
Quality: 4 Combat: 3
Cechy: Sharpshooter
Ekwipunek: Laser, 1 bateria
Mr. Bear - Zmutowane zwierzę
Quality: 4 Combat: 3
Cechy: Big, Danger Sense, Humanoid
Ekwipunek: 10 jednostek jedzenia
Bot - Robot
Quality: 4 Combat: 5
Cechy: Long Movement
Ekwipunek: Miotacz Ognia, Granat (Soniczny)
Dobra, niektórzy naprawdę są tu popieprzeni. Siedzimy sobie spokojnie przy wodopoju, pilnujemy swojego interesu, aż tu zjawia się banda uzbrojonych po zęby kolesi ze zmutowanym jaszczuropsem i jakimś robotem i każe nam spierniczać bo to niby ich źródełko jest. Dyplomatycznie nie chcieli tego rozwiązać bo zaczęli strzelać.
Schowaliśmy się z Miką i Bearem w pobliskim lasku, Wera zajęła pozycję strzelecką przy jeziorku, a Bot ruszył prawą stroną pędząc do zarośli po przeciwnej stronie. Kolesie próbowali przykryć nas ogniem, ale Wera skutecznie położyła jednego na ziemię. Mika wyrwała do przodu, ustawiła tę swoją tarczę i cisnęła granatem tak że od razu posłała dwóch na tamten świat.
Jaszczuropies dopadł naszego Bota i zaczął się z nim siłować. Bot walił w niego raz za razem, ale skubaniec się odporny na ciosy okazał.
Bear też ruszył do przodu, ale przywódca tamtych ostrzelał go z igłowca i Misiek padł na ziemię. Wera skoczyła naprzód do Bota, ale znów szybszy okazał się rozgrywający wroga i tak przyłożył Werze gazrurką przez głowę, że aż się posypały części.
Bot zmienił taktykę, oderwał się od jaszczurki i spalił kapitana przeciwnej drużyny z miotacza - dobrze mu tak sukinsynowi. Mutopies stwierdził że ma dość i dał trzy nogi.
Robot przeciwnika miał chyba spieprzony algorytm przetrwania bo postanowił zostać i walczyć dalej. Ale ten okazał się nie być odporny na ciosy Bota.
Kolesie byli chyba jakimiś handlarzami broni, bo spluw mieli masę, najwięcej tych igłowców, jakiś karabin szturmowy i miotacz sieci. Przyda się na pewno. Organizm Miśka musiał chyba szybko zwalczyć toksyny z igłowca bo za chwilę stanął na nogi. Z Werą jest gorzej. Cios kompletnie rozpieprzył jej optykę. Mika twierdzi że w Łodzi zamontują jej nowe oczy, ale trochę potrwa zanim stanie na nogi. No cóż, na pewno znajdziemy dla niej chwilowe zastępstwo.