Strony

niedziela, 16 stycznia 2011

Filc of Glory: Normanowie w Anatolii

Idąc tropem Roussela de Baillueula Normańskiego awanturnika z 11 wieku. Postanowiliśmy z Gurkiem odtworzyć to starcie w systemie Basic Impetus. Bez specjalnego pietyzmu historycznego. Po prostu Normanie z dużą ilością rycerzy Milites w kolczugach i lekkim wsparciem pośledniej piechoty przeciwko Bizantyjczykom ze średnią jazdą Kavalarioi i i lekką Skythikon i dużym kontyngentem Wareskiej Gwardii.

Niestety Gurek wgiął błotnik i nie dotarł, więc miejsce po drugiej stronie stołu zgodził się zająć Brathac. I dobrze. Przyniósł piwo. Gurek miał co prawda przynieść wino z Normandii, ale tylko jedno. Brathac przyniósł trzy piwa.

Zaproponowałem małą modyfikację zasad rozstawiania terenu (obrońca rozstawiał teren a atakujący mógł usunąć lub przesunąć jeden element) na zaczerpniętą z obszerniejszego systemu DBMM: atakujący może postawić jeden element, obrońca od 1 do 3 w ustalonej kolejności typów terenu i blisko losowo ustalonych kostką brzegów planszy. Tak, jak miałem nadzieję, przyniosło to bardzo zadowalające efekty.

BITWA 1

Borsuuk NORMANOWIE (atak) - Brathac BIZANCJUM (obrona)

Tura 1
Bartek postawił na pola uprawne (wymieniałem starą wycieraczkę spod drzwi) blisko brzegu swojego środka stołu, a ja ustawiłem blisko swojego las i strome wzgórze tworząc korytarz do ataku.



Szkoda, że na końcu tego korytarza Brathac postawił "wielką orkę", a w niej swoich harcowników. Nie miałem zatem innego wyjścia, niż atakować skrzydłem. Ustawiłem połowę rycerzy na drodze, jeden oddział daleko po lewej, a resztę wojska do przetrzymania centrum.



Brathaca tak zaskoczyła moja bierność w centrum, że długo nie wiedział jak się za nie zabrać. Ruszył do ataku dopiero w końcu bitwy, kiedy jego Skythikoni okrążyli moją formację i zaszli mnie niemal od tyłu. To zmieszało moje szyki na tyle, że Kavalarioi rozbili mi jedną kawalerię i niemalże rozbili ciężką piechotę.
Tura 3



Natomiast mój atak ze wzgórza stracił impet przy manewrowaniu pomiędzy elementami terenu i głównie dzięki szczęściu zakończył się sukcesem.


W końcu bitwy zdominowałem Bizancjum całkiem na lewej flance i tym samym wygrałem tracąc tylko jedną jednostkę rycerstwa.









Tura 6














"Zwykle jest tak że generałowie szykują się do minionych bitew. Mając armię prawie w połowie składającą się ze skirmisherów, a w pamięci fakt ich bezużyteczności w poprzednich starciach, nie za bardzo miałem na nich pomysł. Szybko też utraciłem jedną ze swych lekkich kawalerii, więc nie mogłem sobie pohulać zbytnio na tyłach Normanów. Cóż, Borsuuk pokazał mi wkrótce do czego używa się skirmisherów..."
- Brathac

BITWA 2

Brathac NORMANOWIE (atak) - Borsuuk BIZANCJUM (obrona)

Tura 1
Tym razem teren był nieco bardziej otwarty z linią przeszkód po "normańskiej" stronie drogi.


Jako obrońca ustawiłem główne siły cofnięte z kawalerią w środku, oskrzydloną przez harcowników i lekką kawalerię z lekko cofniętymi Waregami. Dodatkowo daleko po lewej rozstawiłem małe siły harcowników i lekkiej jazdy na wysuniętej pozycji.


Normanowie ustawili się w zwartym szyku na mojej prawej flance, do zatrzymania moich wysuniętych sił Brathac zostawił kuszników w lesie, wspieranych przez piechotę.

Tura 3
Linia pełna ciężkich Normanów nieuchronnie zbliżała się do moich Waregów i lżej ubranych rycerzy wschodnich. Aby powstrzymać równy pochód przeciwnika i zadać im trochę strat (a więc odebrać im zdolność szarży z zabójczym impetem, ponieważ tylko świeże jednostki mogą dodawać bonus z szarży) rzuciłem do przodu harcowników po lewej a po prawej - harcowników i lekką jazdę.

Tura 4
Dwie skrajne jednostki Brathaca musiały zwolnić z powodu czychających na nich harcowników, jednak dwie w środku uderzyły zmiatając moich prawych Waregów i mocno osłabiając kawalerię generała.

Normańska piechota wyszła spomiędzy lasu i wzgórza skręcając w kierunku głównej bitwy. Znalazła się przez to między harcownikami w środku pola a tymi w lesie.

Tura 5

Kusznicy normańscy nie bardzo mogli sobie poradzić z okrążającą ich lekką jazdą, więc cofnęli się w głąb lasu.

Prawe skrzydło Bizancjum przestało szybko istnieć, za wyjątkiem jednych górali z oszczepami, którzy wciąż powstrzymywali jedną jednostkę pancernych przed szarżą. Ich życie skończyło dopiero nadejście samego Roussela, który rozbiwszy konnych kuszników uderzył w nich od tyłu. Tym samym z rozpędem po szarży wpadł we własnych pobratymców i zdezorganizował ich ponownie.

Tura 6

Harcownicy nękający piechotę mimo łatwego unikania kontaktu z wrogiem mieli trudności z przeprowadzeniem bardziej zmasowanego, skutecznego ostrzału przez dłuższy czas. Ale z jednymi łucznikami na plecach a drugimi przed sobą włócznicy normańscy popadli w dezorganizację i w końcu - rozbicie.

Pancerni w tym czasie wykrwawiali się w walce na wyniszczenie. Choć Bizantyjczycy trzymali ich w szachu lekkimi jednostkami, nie mogli poradzić sobie z ich siłą w zwarciu.




Tura 7

Wreszcie obydwie strony od złamania morale i przegranej dzieliła już tylko strata jednej jednostki.

Wraz z nadejściem w odsieczy generała Normanów i uwolnieniu kolejnego oddziału rycerzy od manewrów oszczepników cesarz bizantyjski znalazł się w potwornych tarapatach.

W końcu jego przybocznym nie starczyło męstwa, odsiecz nadeszła zbyt późno, a po ucieczce dowódcy reszta wojsk wschodu oddała pole ludziom północy.


WYNIK:
Moje zwycięstwo było miażdżące, a Brathaca marginalne, jednak wynik to 1-1 w bitwach. Normanie pozostają niezwyciężeni.

"Jak masz armię jak młotek, to możesz nią tylko przypieprzyć. Wojska Normanów to w 3/4 ciężkozbrojni rycerze więc mogłem użyć ich wyłącznie do bezpośredniej szarży. Brak lekkich oddziałów chroniących flanki mścił się okrutnie, bo włażenie w strefy kontroli harcowników ciągle powodowało dezorganizację moich rycerzy. Jedyny oddział piechoty był zbyt wolny by móc wspierać jazdę i szybko zginął pod strzałami bizantyjczyków. Tylko krwawe walki dały mi w końcu wygraną. Godziny spędzone przez Borsuuka nad DBAoL nauczyły go wykorzystywać strefy kontroli. Ale przez to siedzenie przed kompem jego mŻonka teraz wysłała go na dietę ;)"
- Brathac


BITWA 3

DBAoL w wersji Hot-Seat. Dzięki temu nie dotyczyło nas ograniczenie do 3 straconych w sumie jednostek. Warunkiem zwycięstwa było zniszczenie 4 jednostek wroga lub jego generała przy jednoczesnych mniejszych stratach własnych.

Brathac PÓŹNI SZWAJCARZY (atak) vs Borsuuk PÓŹNE CESARSTWO NIEMIECKIE (obrona)


Długa i mozolna bitwa przy przeprawie mostowej przez alpejską rzekę. Nie będę się rozpisywał choćby dlatego, że dla Brathaca była to chyba pierwsza bitwa w DBAOL, a dla mnie coś w okolicach trzydziestej.

Cesarstwo wygrało. Piwo się skończyło. Tramwaje zaraz miały swoje ostatnie kursy.
Dzięki Brathacu, do następnego razu!

"Można to krótko opisać. Borsuuk obsadził swój brzeg rzeki łucznikami i artylerią i skutecznie powstrzymał kolumny pikinierów podczas przeprawy. Cesarska lekka kawaleria (LH) znów szachowała moich halabardników (Bd) strefą kontroli, więc Ci szybko ulegli. Moim jedynym sukcesem była wygrana na lewej flance w starciu między oddziałami psiloi. Wielce pouczające starcie.


Do następnego!!
- Brathac

niedziela, 2 stycznia 2011

2011 and beyond

I kolejny rok za nami! Ostatnio z powodu nadgodzin w firmie i remontu u teściowej nie za bardzo miałem czas na granie czy blogowanie. Kłopoty z lokalem do grania wstrzymały także chwilowo spotkania Reduty, ale spokojnie, pracujemy nad tym. Patrząc na to co pisałem rok temu, nie wszystkie plany udało się zrealizować, czy to z braku czasu czy kasy, ale co nieco dało się zrobić. Podsumujmy więc. 
Projekt do Stargrunta (Iwanow) powinien przyśpieszyć w tym roku. Zarówno ja i Borsuuk mamy już wystarczająco figurek by móc się już spokojnie pobawić. Teraz tylko trochę czasu by się przydało by położyć na nie farbę. Co do innych gier bitewnych, miast Od Pskowa do Parkan i Operation World War II wyszedł nam Impetus i ciche podchody do DBA. Projekt Wojny Obronnej 1939 PBEM nie wypalił zbytnio. Pierwsza edycja skończyła się po dwóch etapach, a druga (z której już zrezygnowałem) nawet nie ruszyła. Jeśli mimo braku czasu uda mi się skończyć rozgrywki w The Operational Art of War to wrzucę na bloga relację rozgrywek. Zaliczyłem też trzy konwenty gier strategicznych, choć nie do wszystkich udało mi się zrobić opisy (wieczny brak czasu, niestety).
Co czeka nas w 2011? Z chłopakami z Reduty planujemy założyć stowarzyszenie, aby móc uniezależnić się od widzimisię osób załatwiających nam lokal do grania. Konwenty też będą. Najbliższy w Przemyślu planowany jest na kwiecień. Będzie Stargrunt na pewno. Do Impetusa/DBA chciałbym nabyć sobie figurki Szwajcarów do grania, ale to będzie raczej wymagało dogrania się z resztą graczy. Być może uda mi się też wkręcić w lokalne towarzystwo wargamingowe.
Na blogu pojawią się także recenzje paru systemów do gier bitewnych (teoretyczne rzecz jasna). Planujemy też zrobić małą bibliotekę linków traktujących o naszym hobby. Więc czasem wpadajcie poczytać ;)

Aha, wrzucę moje dwa niedokończone posty:
III Operacja Łódzka 2010 - dzień trzeci, ostatni.
Trzeciego dnia na Operację, wracając z koncertu Sabatonu w Malborku, wpadł aktualny Przewodniczący Galicyjskiej Inicjatywy Strategicznej zwany preclem, wraz z kolegami. Niezmordowany Darth Stalin wciągnął ich do Race for the Galaxy. Gerhard zaprosił swoją drugą połowę do Twilight Struggle, zaś młoda "Reduta" także przekonała białogłowy do partii Bonaparte. Nigdy dotąd w historii konwentów gier strategicznych, tak wiele kobiet nie grało w tak wiele gier, w tym samym czasie. ;D 

Z kolei ja Lipą usiedliśmy do partii A Victory Lost.W grze przedstawiono walki Armii Czerwonej i wojsk Osi od czasu Operacji "Saturn" (listopad 1942) do kontrataku Mansteina pod Charkowem (marzec 1943). Lipa dowodził Niemcami, ja zaś wojskami wujka Joe.
Tja, jak się pisze z dwumiesięcznym poślizgiem to się tak kończy. Lipa wygrał tę partię, bo chyba zagrałem zbyt zachowawczo i nie pędziłem swoich sowieckich hord przez stepy do punktowanych miast. Te niemieckie dywizje pancerne też są trochę nieco przepałerowane skoro dywizja Grossdeutschland wyrwała się z kotła zrobionego przez dwie armie, no ale cóż. Spróbujemy kiedyś jeszcze raz.

VII Galicyjskie Manewry Strategiczne - Muszyna 2010

Wyobraźcie sobie że staczacie się w dół samochodem po górskiej serpentynie, wciskacie pedał hamulca w podłogę ale pojazd reaguje tylko nieznacznie... Takie emocje towarzyszyły mi podczas podróży do Muszyny. W połowie drogi zepsuły mi się tylne hamulce co spowodowało że zamiast 6-7-godzinnej wycieczki  miałem 10 -godzinną walkę o życie. Nie wspominając już o tym, że jestem przez to 300 zł w plecy w tym miesiącu. No ale do rzeczy...

Na Leningrad, czyli HG NORD
Pierwszą z gier w jaką zagrałem był HG Nord. To już drugi test gry w którym brałem udział. Tym razem dowodziłem niemieckimi armiami polowymi. Kolega Panzer wziął pod komendę 4 Grupę Pancerną Wehrmachtu, kolega Pucuś wojska fińskie, zaś całością sił sowieckich dowodził Zulus. Przez piątek wieczór i sobotę od rana do popołudnia udało się nam rozegrać pięć - sześć etapów (nie pamiętam dokładnie, bo sobotni ranek spędziłem szukając mechanika :/). W skrócie niemiecka 18 Armia wraz z 4 Grupą Pancerną przełamały szybko obronę sowieckiej 8 Armii i tylko 12 KZmech czmychnął do Rygi po drodze wysadzając mosty na Dźwinie. Jednostki sowieckiej 11 Armii zostały okrążone w okolicy Kowna i zagłodzone przez wojska 16 Armii polowej. Sowiecka 23 Armia uderzyła na wojska fińskie, ale w korytarzu leningradzkim doszło do zaciętych walk, w których żadna ze stron nie osiągnęła ostatecznie przewagi. 4 Grupa Pancerna szybkim atakiem zdobyła nieuszkodzone mosty w Dźwińsku. Dalej jednak natknęła się na kontratak ściągniętego spod Leningradu 1 KZmech i rezerwowego 21 KZmech, który zdemolował niemiecką 1 DPanc. Jednostki 18 Armii przeprawiające się przez Dźwinę na przeprawach pod Rygą również zostały zaatakowane przez ocalałe sowieckie dywizje pancerne z 12 KZmech. Gdy przerwaliśmy grę Hoepner dochodził pod Ługę.


Grało się jak zwykle przyjemnie, za co dziękuję Sławkowi, Tomkowi i Pucusiowi. Przetestowaliśmy także parę nowych rozwiązań, dotyczących aktywacji i lotnictwa i specjalnych zasad. Rozegranie całej kampanii może być jednak możliwe tylko na dużych imprezach. Grze wyraźnie potrzeba scenariuszy. Ale już wkrótce będą... :)

Zagrałem ponadto w PQ-17 z preclem, ale długo nie pograliśmy, a mój przeciwnik natknął się ponadto na lokalny element i skończył wieczór z rozbitym nosem. Ostatniego dnia zagrałem z Zulusem w The Burning Blue, w którym co prawda moje Freie Jagd skutecznie osłoniły formację bombową przed atakiem, ale kości tego dnia wyjątkowo nie lubiły Luftwaffe i niemalże każde starcie kończyło się wynikiem 0:1 dla RAFu.

Obiecuję poprawić się w tym roku i kończyć każdy zaczęty post!!. Takie moje noworoczne postanowienie :)