Strony

niedziela, 20 czerwca 2010

III Operacja Łódzka 2010 - dzień pierwszy

Mało brakowało a nie byłoby gdzie grać. Już na początku musiałem bronić sali przed atakiem studentek, które koniecznie tam chciały urządzić sobie egzamin zerówkowy. Niczym Leonidas naprzeciw Persów, stanąłem im naprzeciw :) Przestraszyły się raczej ryczącego z głośników Sabatonu, niż mojej mikrej postury, ale odpuściły. Chociaż widok ich twarzy kiedy powiedziałem im o Operacji... bezcenne. No ale do rzeczy.

Pierwszą grą na III Operacji Łódzkiej było nieśmiertelne Wings of War. Ta gra jest idealna na początek, koniec i pośrodek takiej imprezy. Łatwa i szybka. Po stronie alianckiej wystąpili brathac na Sopwith Camelu i Gerhard na S.E.5a, zaś po stronie niemieckiej Ula na maszynie typu Siemens-Schuckert D.III i Lipa na Albatrosie D Va. Wynik 2:0 dla Aliantów. Mój Camel dopadł Albatrosa, trochę dłużej zajęło nam zestrzelenie wściekle manewrującej Uli. Orły Ententy były tego dnia górą nad jastrzębiami Trójprzymierza.

W międzyczasie dojechali do nas pierwsi goście. Maciunia z Warszawy i Darth Stalin z Płocka. W oczekiwaniu na więcej graczy Maciunia, Lipa i Gerhard zajęli się Bożym Igrzyskiem, grą mniej lub bardziej wiernie odzwierciedlającą realia Rzeczypospolitej Szlacheckiej od Stefana Batorego do czasów saskich. W grze każdy z graczy przewodzi jednym z rodów magnackich i stara się zdobyć jak największy prestiż, rozwijając latyfundia, fundując kolegia jezuickie, broniąc Rzeczypospolitej przed najazdami z zewnątrz, lecz także czasem jej kosztem. O wrażenia to już musicie ich zapytać. Możecie też poczytać TU i TU.

Darth zaproponował nam natomiast Race for the Galaxy. Jak dla mnie gra jest wyśmienita i ma szybkie to nauczenia się zasady (choć moja Luba stwierdziła inaczej). W grze chodzi o stworzenie gwiezdnego imperium (układu kart) za pomocą kart planet i technologii. Gra toczy się (zwykle) do czasu gdy któryś z graczy wyłoży na stół 12 kart, po czym podlicza się ilość zdobytych punktów zwycięstwa. Tura może składać się z 5 etapów, ale grane są tylko te, które wybiorą gracze. Etapy to I - eksploracja (dobieranie kart), II - rozwój (wykładanie kart technologii), III - kolonizacja (wykładanie kart planet), IV - sprzedaż i konsumpcja (zamiana surowców na karty lub PZ) i V - produkcja (na planetach produkcyjnych pojawiają się surowce). Planety mogą produkować surowce, lub zamieniać je na PZ, zwiększać siłę militarną. Rozwój technologi i kolonizacja planety odbywa się poprzez odrzucenie odpowiedniej ilości kart z ręki, chyba że jest to planeta wojskowa, wtedy trzeba mieć odpowiednią siłę militarną. Różne technologie wpływają na różne etapy gry. Generalnie ilość kart pozwala na stworzenie bardzo dużej ilości kombinacji, więc gra nie znudzi się szybko. Zwłaszcza że wyszły już dwa dodatki. Na trzy zagrane z Ulą i Darthem gry wygrałem dwie pierwsze, trzecią Darth. Śmiało mogę polecić. STAD możecie pobrać jej komputerową wersję, w której można poćwiczyć przeciwko AI. To dobry kandydat to gry w konkursie z nagrodami, który planujemy na IV Operacji.

Na Operację dotarli w końcu Masło, Konrad i Dawid, czyli "młodzi stratedzy". Wraz z Lipą i Maciunią zasiedli do Joanny d'Arc, czyli Wojny Stuletniej. Nie przyglądałem się grze zbytnio, więc musicie ich się spytać o wnioski i relacje. Najlepiej na Forum.

Ja z kolei wraz z Gerhardem zasiedliśmy do partii Twilight Struggle, czyli bardzo interesującej gry opartej na kartach akcji/wydarzeń (CDG-card driven game). Gra symuluje starcie dwóch potęg Zimnej Wojny, czyli Związku Radzieckiego i Stanów Zjednoczonych, ścierających się o kontrolę nad światem. W grze otrzymujemy pewną ilość kart akcji/wydarzeń. Karty mają określoną przynależność (sowiecka, amerykańska, neutralna), wartość Punktów Operacyjnych oraz wydarzenie. Kartę można zagrać jako wydarzenie lub jako punkty operacyjne. Jednakże jeśli zagra się kartę z oznaczeniem przeciwnika, wydarzenie na karcie zostanie wprowadzone do gry. Punkty Operacyjne można zużyć na zwiększanie kontroli w poszczególnych państwach, zmniejszać wpływy przeciwnika lub dokonywać przewrotów wojskowych. Wydarzenia mogą być jednorazowe, wielokrotnego użytku lub takie, które na stałe wpływają na grę. Istnieją także karty punktowania (tzw. scoring cards), za zagranie których można otrzymać Punkty Zwycięstwa, za przewagę, kontrolę i dominację na danym obszarze. Za Punkty Operacyjne można także uczestniczyć w wyścigu kosmicznym. Każda strona musi także przeprowadzić na turę pewną ilość operacji wojskowych (przewroty wojskowe, karty wojen) aby nie otrzymać ujemnych Punktów Zwycięstwa. Gra toczy się aż jedna ze stron zdobędzie 20 PZ, zdominuje Europę, lub po 10 turach gry będzie miał więcej PZ. Oboje rozegraliśmy pierwszą swoją grę w życiu, i tylko 5 tur, i wyszedł nam kompletny remis = 0 PZ :). Choć moja jedyna i słuszna sowiecka strona przodowała w wyścigu kosmicznym. Ale gra jest na pewno warta świeczki, i już nawet Masło ostrzy sobie na nią szpony... Więc na pewno jeszcze w nią zagram.

Na Operację zajrzał także Strategos (zgodnie z życzeniem nie wklejam zdjęcia :)), który wpierw przyglądał się naszej grze w Twilighta, a później z Darthem Stalinem rozegrali parę partyjek w Race for the Galaxy. Aha i wpadli też reporterzy z Dziennika Łódzkiego, postrzelali nam parę zdjęć. Stajemy się sławni powoli... ;)

Na tym zakończył się mój udział w pierwszym dniu III Operacji Łódzkiej.

1 komentarz:

  1. Super sprawa! Że też nie udało mi się przybyć :(

    Pozdrawiam i samych pomyślnych wyników!

    Marcin vel bavarsky

    OdpowiedzUsuń