Strony

piątek, 3 stycznia 2014

Pierwsze starcie w Orły i Rakiety, czyli jak obroniłem przed zbirem pół Polski

Wczoraj zagraliśmy z Azem po raz pierwszy w mój gwiazdkowy prezent, czyli Orły i Rakiety. Az wcielił się w rolę zbira ja zaś objąłem dowodzenie nad WP. Jak to zwykle bywa pierwsza gra zajęła nam nieco dłużej - jakieś 1,5h.
Inwazja była tylko kwestią czasu. Wiadomo było że nasze działania na Ukrainie, Białorusi i w krajach nadbałtyckich były cierniem w zadku Ruskich. I że Zachód pogrążony w kolejnym kryzysie gospodarczym ma gdzieś to co robią na tym co uznają za swoje podwórko, byle tylko nie przykręcali kurków z gazem i ropą. Więc w sumie byliśmy gotowi... ale przewyższali nas czterokrotnie liczebnością.


Z początku nawet nieźle szło nam na wybrzeżu. 7 Brygada powstrzymała pierwsze desanty w okolicach Słupska i Kołobrzegu dzięki wsparciu suczek ze Świdnina. Popieściliśmy też ich nieco NSMami kasując jednego Sowriemiennyja. Ale mocno weszli w pozycje 15 i 20 Zmechanizowanych w Mazurach rozcinając obronę w pół. Część 16 Dywizji wycofała się do Gdańska, a druga na Warszawę. Nie pomogły nawet te Eagle co nam Amerykanie przysłali z Rammstein - większość skończyła jako wraki w mazurskich jeziorach. Białegostoku nawet nie było komu bronić - Ruscy weszli tam jak w masło i nawet nie zdążyliśmy wycofać stamtąd naszych New. 21 Brygada Strzelców Podhalańskich skutecznie okopała się na przedpolach Lublina i dzięki wsparciu Jastrzębi odparła wszystkie wstępne ataki. Skuteczność naszych pilotów okazała się całkiem niezła - po kilku dniach Ruscy nie mieli już Frogfootów do wspierania swoich wojsk naziemnych.

Mazury i Podlasie już w rękach zbira.


Kolejne kilka dni pokazało się mamy straszliwie krótką kołderkę. Wszędzie ich się po prostu nie dało zatrzymać. Nawet jak Czesi przybyli nam z pomocą ze swoimi Gripenami i nawet jak banda żółtodziobów z Dęblina dosiadła wygrzebanych z magazynów Su-22, kolejnego desantu na Wybrzeże nie dało się po prostu powstrzymać. Padł Kołobrzeg, a parę dni później Gdańsk. Dzięki atakowi na tyły Rosjan, 25 Kawalerii Powietrznej udało się zatrzymać pierwszy poważny atak na Warszawę. Podhalanie nadal twardo trzymali Lublin. Ruscy zmienili także taktykę, zaczynając terrorystyczne naloty na miasta oraz próbując wyłączyć z walki nasze lotniska. Rzeszów był ich pierwszym celem. I tak jak mówię, nie mieliśmy wystarczająco sił by ich wszędzie powstrzymać. Ale tam gdzie byliśmy, suki i migi gryzły ziemię.

Iskandery w Łasku


Na początku drugiego tygodnia generał Azarenko postawił wszystko na jedną kartę, wysyłając trzy dywizje na Warszawę. Potrzeba było wszystkich naszych pozostałych efek żeby go zatrzymać. Przez co Ruskim udało się zająć Kujawy. Chwilą oddechu było dla nas pojawienie się amerykańskich Raptorów. Chyba komuś w Pentagonie nie spodobały się straty Eagli nad Mazurami. F-22 przegoniły wyprawę bombową Fencerów znad Katowic, oraz osłonę powietrzną Floty Bałtyckiej. W odwecie  Rosjanie Iskanderami zrównali z ziemią bazę lotniczą w Łasku. Dobrze że akurat większość Jastrzębi była wtedy w powietrzu.

Generalny szturm stolicy.

Desperacko staraliśmy się ich zatrzymać, gdzie tylko się dało, ale było to jak próba gaszenia pożaru stodoły za pomocą jednego wiadra. Dębliniacy w zapasowych Sukach przez 6 godzin ładowali we Flotę Bałtycką wszystko co mogli podwiesić na pylonach. Por. pil. Bratkowski został pośmiernie odznaczony Virtuti Militari po tym jak wbił się swoją płonącą suką w "Nastojczywyja" - flagowca Bałtyckiej Floty. Do Świdnina wróciły tylko dwie postrzelane jak sita Su-22, ale zadanie wykonały. Rosjanom zabrakło holowników żeby pościągać wszystkie wraki z powrotem do portów. Tylko że tych Su zabrakło później kiedy Ruscy przełamali pozycje 12 Zmechanizowanej i zajęli Szczecin odcinając nas od morza. Dodatkowej pomocy od Zachodu, prócz baterii Patriotów i towarzyszącemu jej małemu kontyngentowi marines się nie doczekaliśmy.

Całe Pomorze zajęte, ale Floty Bałtyckiej już niet.


Mimo naszych strat widać było że i Ruskim w powietrzu zabrakło sprzętu. Nasze Migi przechwyciły zupełnie nieeskortowaną eskadrę Backfire'ów zmierzającą nad Wrocław. To był ostatni raz kiedy Tu-22M pojawiły się wtedy nad naszym niebem. Mieliśmy też farta, bo część rosyjskich wojsk po raz kolejny zmierzających na Lublin, chyba pomyliła drogę i postrzelała się z Ukraińcami. Pozwoliło to Podhalanom wycofać się bezpiecznie na Kraków. Dzięki działaniom saperów oraz lotnictwu udało się zatrzymać kolejny pochód na Warszawę, ale już pod Poznaniem zabrakło nam sił. Na szczęście Ruskim już także. Ostatni wypad na Warszawę został powstrzymany kontratakiem 10 BKPanc. W odwecie, swołocze spuścili jeszcze nam Iskandery na Pałac Kultury.

Jak to stwierdził Az, kolejnego Pyrkonu nie budiet.

I tak to się skończyło, wykrwawliśmy ich do cna, tracąc jednak połowę kraju i dostęp do morza. Na szczęście jednak decydenci na Zachodzie postanowili wyciągnąć własne głowy z własnych tyłków i ruszyć nam na pomoc. Trzy godziny temu pierwsze jednostki NATO wylądowały w Balicach, a w TV Ruscy przebąkują coś o rozmowach o zawieszeniu broni. Jeszcze się nie skończyło, a my nadal tu jesteśmy...
Sytuacja na koniec gry.
To była bardzo emocjonująca rozgrywka. Az zdobył tylko 9 punktów na wymagane 10, czyli gra zakończyła się polskim zwycięstwem. Zniszczenie Floty Bałtyckiej oraz potężne straty zadane rosyjskim eskadrom zniwelowały początkowe zdobycze Aza, który na przejętych terenach i zniszczonych miastach nabił początkowo aż 17 punktów. Kości tego dnia były wyjątkowo po mojej stronie i Adamowi pod koniec gry ostały się ze 4 eskadry bombowców i chyba żadnych myśliwców. Ja straciłem dwie eskadry F-16, jedną Su-22, przysłane na pomoc F-15E Strike Eagle i jedną baterię OPL. Z początku Az chyba zbytnio skoncentrował się na wsparciu swoich wojsk przez co i ja mogłem skoncentrować się na strącaniu jego eskadr. Później gdy zaczął latać po całej planszy okazało się faktycznie że mam z krótką kołdrę by móc zarówno powstrzymać jego siły lądowe i naloty bombowe. Dalej doszedł jeszcze problem zmniejszającej się liczby lotnisk, przez co przez ostatnią turę moje Jastrzębie latały już z Niemiec. Podsumowując, bardzo przyjemna gierka. Następnym razem zagram zbirem.