Strony

wtorek, 25 grudnia 2012

Pierwsze próby terenokreacji

Skoro już zamierzamy z Borsuukiem grać w HotT to przydałoby się mieć na czym. Dotychczas jako teren no gry służył nam stolik przykryty zielonym polarowym kocem (z IKEI), no ale jak inwestujemy w figurki to teren też przydałoby się mieć... no, lepszy jakiś. Postanowiłem się zatem tym zająć.

Battleboard

Do HotTa w skali 15mm potrzebna jest plansza - kwadrat o boku 60 cm. Niedawno w Castoramie wyczaiłem podkłady pod panele z płyty pilśniowej ( o wymiarach 50x70) i pomyślałem że się nadadzą. Materiał daje się łatwo obrobić (nożem kroiłem) i szlifować papierem ściernym, ale jest dość kruchy. Trzeba przy nim uważać bo czasem łamie się w palcach.

Panel pociąłem na kwadraty o bokach 30 cm i z jednej strony polakierowałem aby nieco wzmocnić. Drugą stronę posmarowałem wikolem i posypałem piaskiem. Miałem trochę ozdobnego brązowego piasku (znów IKEA) i zwykłego, plażowego. Dorzuciłem także nieco kamyczków i gruboziarnistego piasku. Po wyschnięciu kleju pokryłem wszystko czarną farbą w sprayu. Plansze z brązowym piaskiem nieco mniej aby kolor się spod nich wydobywał. 

Następnie, każdą z plansz pomalowałem na ciemnobrązowy kolor, a później suchym pędzlem farbą jasnobrązową i oliwkową (tanie farby z Castoramy). W paru miejscach łączki z zielonej posypki i dla naszych celów może być.
Wydaje mi się że nieco przesadziłem z kamyczkami, no bo przecie oddziały w HotT się na podstawkach przesuwa co może nieco przeszkadzać, ale co tam. Na przyszłość muszę pamiętać żeby przed położeniem piasku pomalować też powierzchnię kolorem podstawowym, żeby mi kolor płytki nie prześwitywał.

Wzgórze

Po jakimś niewielkim remoncie zostało mi nieco rozrobionego gipsu, więc skrzętnie to wykorzystałem i uformowałem z tego wzgórze. Pilśniówki jeszcze wtedy nie miałem, więc wzgórze umieściłem na kawałku falistej tektury. Później standardowo brązowy piasek z IKEI, dwa odcienie brązowej farby, drybrush kremową (Bleached Bone - GW). Parę kamyczków, trawka elektrostatyczna i gąbka na krzaczki i będzie ok. Wzgórze nieco za duże na 15mm, ale jak na początek ujdzie.



Lasy

Drzewa zrobiłem z gałązek (pędów?) po winogronach, do których przykleiłem kawałki mchu chrobotka. Następnie drzewka pokryłem klejem w sprayu i skąpałem w zielonej posypce.


Z kawałka pilśniówki wyciąłem dwa (właściwie to cztery) kawałki i oszlifowałem. Na Fanaticusie bodajże, podłapałem patent ze zdejmowanymi fragmentami z drzewkami. Dolny fragment poniżej pozostaje na planszy i nie przeszkadza w przesuwaniu podstawek. Postanowiłem postąpić podobnie (geez, same p :)).

Mniejszy kawałek płyty odrysowałem na większym, po czym na wikol przykleiłem zielony piasek z IKEI. Do mniejszego kawałka na gorący klej przykleiłem drzewka. Wokół nich sypnąłem posypkę z zawartości starych torebek po herbacie, a dalej znów zielony piasek.




Tereny marynują się teraz w piwnicy w bezbarwnym lakierze. Ogólnie wyglądają tak:
Teraz jeszcze jakieś mniejsze wzgórza, drogi, rzeki i jakieś BUA trzeba zrobić. Jak zwykle proszę o opinie, sugestie etc.


Dementuję że dzisiejszą odsłonę bloga sponsorowała IKEA :). Materiały do modelarstwa znajduje się czasem w niespodziewanych miejscach.

niedziela, 9 grudnia 2012

Chloro-Hai WIP

Trochę uciekliśmy ostatnio, ale nie zapomnieliśmy całkiem o obowiązkach wargamingowych. Dzisiaj obrobiłem pilnikiem i nożem orkowego trolla, wilki i łuczników. Jest przy tych figurach irregular miniatures nieprzyzwoicie dużo metalowej roboty.

Mam nieśmiały plan, żeby do siego roku mieć armię HotT już na podstawach i z jednym albo dwoma kolorami naniesionymi (wliczając w to podkład).

czwartek, 15 listopada 2012

Hordy w mniejszej skali - 15mm

Kolejna bitwa w Hordy Różnych Rzeczy za nami!

Tym razem pocięliśmy zamiast tekturek deseczkę tak, żeby odwzorowała już podstawki do figurek w skali 15mm - czyli front każdego oddziału jest szerokości 40mm, a całe pole gry 60x60cm.

Moje orki Chloro-Hai (albo Ugly-Hai... nadal nie zdecydowałem czy postawić na nazwę piękną, czy szczerą) wystąpiły w składzie uszczuplonym o jeden oddział fruwający, zamiast niego gwardia herszta (Warband) stała się dwukrotnie większa.

Krasnoludy tarczowe Brathaca zamieniły wielkiego brodatego bohatera na dodatkowy oddział niedźwierzy (takich rycerzy co na niedźwiedziach brykają) i dodatkowych kuszników.

Obrońcą mianowałem się ja. Głównie dlatego, że Brathac był zajęty kiedy wyciągnąłem pudełko z terenem i zanim się zorientował, zdążyłem cały rozstawić.


Teren bitwy to miasteczko, z którego wychodzą trzy trakty, łagodne wzgórze i połać lasu.

Krasnoludy nadeszły od strony wzgórza, zatem skały z wejściem do pieczary herszta orków umieściłem za lasem, którego orki mogą skutecznie bronić. Tyle że orki nie urodziły się po to, żeby czegoś bronić, zresztą najlepszą obroną jest... szarża!


I tak czując przewagę liczebną po swojej stronie, całe lewe skrzydło ruszyło naprzód. 
Krasnoludy z początku nie rwały się do działania i tylko zbrojni piechurzy (Blades) ruszyli w stronę miasteczka, osłaniani na skrzydle przez kuszników.

Na spotkanie im wyskoczyła spomiędzy budynków zamaskowana wcześniej zgraja goblinów (Lurkers), a dookoła po błoniach pognała wilcza kawaleria.
Jedocześnie pterodaktyle przefrunęły wysoko ponad liniami wroga i zaczęły kołować w pobliżu krasnoludzkich kapłanów a szaman ruszył w stronę orczego lewego skrzydła, aby nękać zaklęciami pozbawione kleryckiego wsparcia oddziały za wzgórzem.


Krasnoludzka ciężka piechota w dwie rundy uporała się z zasadzką goblinów, ale w tym czasie wilcza jazda i pterodaktyle rzuciły się na wspierających piechotę kuszników i mimo skutecznego ostrzału przy pierwszym natarciu, rozbiła ich zwarte szeregi.

Na pozostałą w miasteczku ciężką piechotę ruszył oddział herszta goblinów i po krókiej gonitwie uliczkami rozgromił brodaczy.
Wilcza kawaleria poszła za ciosem i najwyraźniej goniąc niedobitki kuszników zbliżyła się do krasnoludzkich puszek (Artyleria).

Tutaj warto pochylić się nad kilkoma błędami, które popełniliśmy w tej fazie gry.
Po pierwsze: moje pterodaktyle znajdowały się w strefie kontroli przed frontem artylerii. Raczej nie postąpiłem prawidłowo przemieszczając je swobodnie, tak aby wspomogły atak wilczej jazdy na kuszników. Wg podręcznika jednostka latająca będąca w strefie kontroli przeciwnika może jedynie poruszyć się w jego stronę, prosto do tyłu, lub przelecieć nad nim.

Po drugie: do jednostek latających można strzelać zza jednostek naziemnych co oznacza, że niepotrzebnie próbowałem zasłaniać pterodaktyle przed ostrzałem puszek Krasnoludów. To czy Brathac strzelałby wtedy do moich lataczy, czy nadal do zagrażających im jeźdźców, to już inna sprawa.

Ale, wracając do akcji. Korzystając z hojnego przydziału punktów inicjatywy i wygrywając na jednej flance, spróbowałem złamać także drugi kraniec linii krasnoludów. Moje wilki (Beast) skoczyły od boku na tylny szereg niskich pikinierów, rozrywając głęboką formację broniącą wzgórza. Jednoczeście od frontu rzuciłem na pierwszy szereg pik hordę goblinów i trolla (Behemoth), który starł się z kusznikami. Niestety Troll został pokłuty bełtami i odskoczył do tyłu, zostawiając gobliny na pastwę kontratakujących ze wzgórza pikinierów, co te podłe, zielone tchórze wykorzystały do panicznego opuszczenia pola bitwy.
Tymczasem z powrotem na prawym skrzydle orczy herszt wykorzystał szansę na wymordowanie odsłoniętej z tej strony obsługi armat. Tak się rozpędził, że zatrzymał się dopiero zderzając się ze stojącymi za artylerią kapłanami. Kapłani umknęli na wzgórze, a herszt zawrócił, by od tyłu zaatakować kolejnych pancernych piechurów.

I tak docieramy do punktu zwrotnego w bitwie. Wreszcie ruszyła do szarży niedźwiedzia jazda krasnoludów (Knights), ze wsparciem wyżej wymienionych piechurów. Niedźwiedzie rozpędziły na cztery wiatry moje wilki i gobliny, a topornicy zwarli się na dłuższy czas z orczą gwardią, po czym również ich rozniosła, mimo okrążającego ich częściowo oddziału herszta orków. Wykonawszy kawał dobrej roboty topornicy cofnęli się w pobliże kapłanów.
Nagle moja lewa flanka skurczyła się do trolla i orczego szamana, a i punktowo zbliżyłem się do momentu załamania morale. Przedłużające się starcie znużyło już chyba zielonoskórych, bo moja inicjatywa zaczęła oscylować w okół 1-3 punktów, nie pozwalając mi na wiele więcej niż obronę.


Jedyna ofensywna akcja z mojej strony to atak hersztem i pterodaktylami na cofniętych toporników. Jak się okazuje atak nielegalny, ponieważ atakujące pterodaktyle częściowo znalazły się w trudnym terenie między budynkami miasteczka, czego im robić nie wolno. Atak skończył się rozbiciem pancernych brodaczy. Tym samym również krasnoludy znalazły się na granicy wytrzymałości nerwowej i mogły lada chwila podać tyły.
Ostatnie akordy bitwy rozegrały krasnoludy na niedźwiedziach, w tym przywódca klanu, orczy szaman i troll. Krasnoludzka jazda wepchnęła broniącego się ze wszystkich magicznych sił szamana do lasu, który ciskał stamtąd zaklęciami zmuszając rycerzy do cofnięcia.
I tutaj kolejna skucha: częściowo zanurzeni w lesie rycerze powinni zginąć zmuszeni do cofnięcia.
Błąd naprawiony był szybko. Troll wepchnął drugi oddział rycerzy w oddział przywódcy zmuszając ich do paniki. To oczywiście też było błędne, bo rycerze przegrywając z behemotem powinni zostać natychmiast rozbici.
Zdążyłem jeszcze tuż przedtem wprowadzić z powrotem do gry z rezerw wszystkie trzy goblińskie hordy, aby w razie czego oddalić się od 50% progu strat własnych.
Jaskinie zostały obronione. Uff…



środa, 14 listopada 2012

Reinforcements have arrived - Pierwsze spojrzenie na Orki i Gobliny z Irregular Miniatures

Dzisiaj przyszła paczka z wysp, a w niej wyczekana armia Orków do HotT. (Wszystkie obrazki linkują do powiększonych zdjęć.)


Całość
 Wszystkie figurki świeżo wyjęte z folijek, nie szlifowane, nie przycinane.

Piękne nie są, ale przecież to dumna rasa Ugly-Hai, więc brzydota jest zaletą.




Gobliny
Metal przyzwoitej twardości, ilość nadlewek niewielka (chociaż niektóre nadlewki są naprawdę spore),różnorodność i pozy figurek zadowalające, detale źle wykończone. 

Aż strach pomyśleć jak prezentowałyby się ich elfy...


Strzelcy
Najciekawsze są modele goblinów. Jednak, co dziwne, wydają się tak samo duże, a nawet trochę bardziej masywne od orków. Głównie z powodu tuszy.

Frapuje mnie pomysł na orczego szamana. Wygląda jak konfucjański nazista. Nie jest to zbyt orcze...



Jazda

Bestie

Pikinier

Pikinier

Trębacz

Sztandar

Troll

Troll

Pterolatacz

Pterolatacz

Szaman

wtorek, 13 listopada 2012

Moje krasnoludy w HOTT - rozważania teoretyczne

Nigdy jakoś nie polubiłem DBA. Odstraszało mnie zwykle to że z góry mam ustalone rodzaje jednostek jakich trzeba było używać. Ja rozumiem, że gra odzwierciedla realia historyczne i że akurat takie oddziały wówczas występowały, jednak dość sztywne ramy w jakich je ujęto mi nie pasują. Wolę po prostu mieć większą kontrolę nad tym z czym wyruszam do bitwy. Kiedy więc Borsuuk wyciągnął na tapetę Hordes of the Things, będące odmianą DBA w klimatach fantasy, z początku byłem nastawiony sceptycznie. Kiedy jednak w pierwszej bitwie moje krasnoludy przetrzepały skórę orkom Borsuuka i po tym jak głębiej zapoznałem się z systemem, mój sceptycyzm nieco zniknął.

Po pierwsze w HotT nie ma z góry narzuconych oddziałów. Na armię jest do wydania 24 Punktów Armii (Army Points - AP) z których możesz złożyć sobie całość. Większość oddziałów kosztuje 2 AP, większe typu artyleria, magicy 3 AP, bohaterowie, smoki 4AP no i overkill - bogowie 6 AP. Max 12 AP można mieć z jednostek kosztujących więcej niż 2 AP. Czyli to jak będzie wyglądać moja armia zależy wyłącznie ode mnie.

Po drugie do HotT można zastosować praktycznie dowolny setting fantastyczny czy sci-fi jaki do tej pory stworzono. Od przerobienia najbardziej popularnych systemów bitewnych, czyli Warmłotków itp, do mniej popularnych czy już dawno zapomnianych, typu Warzone czy VOID, czy w końcu do zrobienia czegoś zupełnie odjechanego, jak armie żelowych misiów Borsuuka czy inszego Pokecthulhu.

Po trzecie wyjdzie taniej niż wszystkie mainstreamowe bitewniaki. Zwłaszcza jeśli zainwestujecie w mniejszą skalę. Z Borsuukiem postanowiliśmy pozostać przy 15mm. Starcia zwykle odbywają się szybko, więc jest to także idealna gra dla zarobionych tatusiów jakimi się ostatnio staliśmy.

Wracając do tematu, postanowiłem podzielić się moimi pomysłami na krasnoludzkie armie jakie zamierzam sobie zmajstrować do HotT. Czemu krasnoludy? Jakoś zawsze miałem do nich pociąg. We wszelkie możliwe erpegi zwykle najlepiej grało mi się akurat nimi. Poza tym starcia zielonoskórych i pokurczów to klasyka fantasy więc pójdziemy w tym kierunku.

Poszukiwanie wzorów figurek fantasy w skali 15mm najlepiej zacząć od tej strony. Znajdziemy tam listę producentów figurek głównie z Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych. Z uwagi na ograniczenia celne interesuje mnie głównie Europa. Ze swojej strony mogę dodać jeszcze serię Demonworld Ral Parthy i nową polską firmę 15mm.pl, o której już wspominałem TU, a z jej produktami można zapoznać się na TYM , TYM oraz TYM blogu.

Krasoludy tarczowe to największy i najsilniejszy z trzech krasnoludzkich klanów zamieszkujących góry i lasy Szczytów Świata. Ich patronem jest Gromni Wszechojciec, stwórca całego narodu krasnoludzkiego. Są najbardziej archetypicznym rodzajem krasnoludów. To dumni, twardzi i uparci kontynuatorzy krasnoludzkich tradycji. Nieco z góry spoglądają na pozostałe dwa klany, postrzegając ich odmienność kulturową jako odstępstwa od jedynej i słusznej drogi którą przed wiekami wskazał im Gromni. Przeciw wrogom klanu do walki wyruszają zwykle piesze oddziały toporników (Blades), wspierane przez włóczników (Spears) i kuszników (Shooters) i kapłanów Gromniego (Clerics). Mimo przywiązania do tradycji, pragmatycznym krasnoludom trudno odmówić skuteczności czarnoprochowej broni swoich złotych pobratymców jak i zdolności okiełznania bestii swoich dzikich kuzynów. Stąd coraz częściej armie rodów krasnoludów tarczowych wyruszają na pole bitwy dosiadając zakutych w pancerze niedźwiedzi (Knights) i wyposażonych w ciężkie działa (Artillery).

Armię tego klanu zbuduję głównie na figurkach z 15mm.pl, które pokazałem w poprzednim poście. Niedźwiedzich rycerzy zbuduję na podstawie zestawów Blood Dawn dostępnych w Magister Militum.
Co do kapłanów mam dwie opcje. Albo Blood Dawn albo Demonworld z Ral Parthy. Powoli skłaniam się ku opcji Demonworld, bo paru mógłbym ewentualnie wykorzystać jako druidów do kolejnego klanu.






Kolejnym z klanów są krasnoludy dzikie, których patronem jest Matka Moirath - krasnoludzka bogini płodności i natury. Te krasnoludy odrzuciły sztywne zasady panujące w krasnoludzkich twierdzach i postanowiły żyć na powierzchni w zgodzie z naturą w niewielkich siołach prowadzonych przez druidów lub w nomadzkich rodzinach. Armia krasnoludów dzikich ma stawiać na szybkość. A zatem składać się będzie z oddziałów, prowadzonych przez druidów zwierząt (Beasts), berserkerów pieszych (Warband) oraz berserkerów dosiadających tryków (Riders). Na pewno dorzucę też oddział lub dwa jakiś lataczy (Flyers). Dorzucimy jeszcze oddział druidów (Clerics) i może jakiś rangerów (Sneakers).

Berserkerów także mogę wziąć z Blood Dawn lub Demonworld, choć 15mm.pl także chyba ma je w ofercie.
 


Co do zwierzaków, podobają mi się miśki z Copplestone Castings, natomiast rogatą kawalerię ma w ofercie Blood Dawn. Latające tygrysy z Blood Dawn mogę wykorzystać jako Flyersów (zrobię z nich chimery jakoweś) podobnie jak lotnie z Demonworld. Na razie nie mam pomysłu na rangerów.


Ostatnim z klanów są krasnoludy złote. Ich boskim patronem jest Thorin - bóg rzemiosła i wynalazczości. Złote krasnoludy żyją zwykle głęboko pod górami w podziemnych miastach, stąd są nieco niższe od swych tarczowych kuzynów. Prowadzi to często do żartów że są spokrewnieni z gnomami.W rzeczy samej armie złotych krasnoludów wielokrotnie sprzymierzały się z gnomami w celu ochrony swych podziemnych siedzib, w zamian za alchemiczną wiedzę gnomów. W odróżnieniu od swych tarczowych kuzynów, którzy twierdzą że tradycyjne, od wieków niezmienne, zasady wykonywania rzemiosła są najlepsze, krasnoludy złote prześcigają się w wymyślaniu coraz to nowych technologii i ich zastosowania. To właśnie w ich podziemnych siedzibach wymyślono czarny proch i wykorzystujące go strzelby oraz działa, naphthę która używana jest w miotaczach ognia oraz silniki parowe napędzające ich żyrokoptery i mniejsze lub większe machiny bojowe. A zatem w armii złotych krasnoludów znajdziemy strzelców z bronią prochową (Shooters), napędzane parą pojazdy (Knights), żyrokoptery (Flyers) i parowe roboty (Behemoths). Dorzucimy jeszcze jakąś fantazyjne wielolufowe działa (Artillery) i może saperów robiących podkopy pod wrogiem (Sneakers).

Jako saperów mógłbym wykorzystać oddział górników i grenadierów z Demonworld. Z tymże niezbyt podobają mi się ich górnicy - jakoś same kilofy do mnie nie przemiawiają.

Strzelców Demonworld ma w dwóch odmianach, jako arkebuzerów oraz garłaczy. Garłacze nawet są fajne, ale aż tylu nie jest mi potrzebnych. Dla wzbogacenia oddziałów dorzuciłbym też grenadierów i miotacze ognia z Pendrakena. Co prawda figurki z Pendrakena są w skali 10mm, ale co tam. Taki mały sojuszniczy kontyngent gnomów by był.



Jako pojazdy mogę wziąć pancerne samochody robione przez Pendrakena i Kallistrę. Znów to skala 10-12mm, ale całkiem mi się podobają. Fotka z Pendrakena jest co prawda ze szczurami, ale wg. informacji od producenta model jest ten sam.


Co do artylerii, znów Demonworld ma w ofercie fajne, wielolufowe konstrukcje, ale mogę wziąć także organki z Pendrakena i zastąpić zwykłą załogę krasnoludami.


Lataczami będą żyrokoptery z Pendrakena i Kallistry. Na Airshipa na razie nie mam pomysłu. Jakieś takie zwykłe balony mnie nie interesują. Może TO?





Co do Behemotów, to Demonworld robi Battle Raidery, ale jakoś nie uśmiecha mi się wydanie 20 funtów za model w tej skali. Być może zatem wykorzystam któregoś małego warjacka z Warmachine.



Generalnie armia złotych krasnoludów będzie zapewne wymagać poświęcenia najwięcej czasu i środków. Ale sądzę że będzie warto.

Co do modeli Demonworlda, to miałem do nich wstępnie mieszane uczucia dopóki na Youtubie nie znalazłem filmiku gdzie można je dokładnie obejrzeć. Jest tam też link do galerii ze zdjęciami. To mnie przekonało. Modele z tej serii można spokojnie nazwać oryginalnymi i niespotykanymi nigdzie indziej. Są tam np. gobliny jeżdżące na wielkich pchłach, latające na żukach czy moskitach. Chciałoby się więcej takich niestandardowych opcji, a nie tylko ciągle goblinów na wilkach, orków na dzikach itp. Uważam że te opcje już się zużyły i należałoby stworzyć zupełnie coś innego. Więc jak ktoś zrobi krasnoludów z magicznymi jetpackami zamawiam od ręki.


To byłoby na razie tyle. Co sądzicie o moich wyborach?